środa, 20 sierpnia 2014

Od Wild Dead'a

Leżałem spokojnie nad Górskim Jeziorem. Moje futro ociekało ciepłą wodą, gdyż zdążyłem się już wykąpać. Wsłuchiwałem się w szum wiatru i piękne ptasie koncerty. W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś pies.
-Wild? - zagadnęła Rona
Zwróciłem łeb w jej stronę. Patrzyłem się na nią pytająco.
- Mam do Ciebie sprawę.
Suczka odwróciła się i wolnym krokiem ruszyła przed siebie. Wstałem, nieco niechętnie i otrzepałem swoją sierść z wody. Podbiegłem do Rony, gdyż zyskała już niemałą przewagę. Odeszliśmy spory kawałek od głównych terenów sfory.
-Co chcesz mi powiedzieć? - zapytałem już nieco zniecierpliwiony
- Ja, chcę Ci coś pokazać. - podkreśliła każde słowo
Weszliśmy do lasu. Przestraszony zając umknął gdzieś do nory. Suczka zupełnie niespodziewanie usiadła. Zrobiłem to samo.
- Patrz tam! - nakazała z niezwykłym spokojem
Gdy skupiłem wzrok we wskazanym kierunku, zobaczyłem coś na tym gniazda. Leżało w nim całkiem duże jajo, koloru pustyni. Bez zastanowienia wstałem i chciałem po nie pójść.
- Uważaj! - krzyknęła Rona
Pociągnęła mnie w tył. Rozgrzebała trochę ziemi i zobaczyłem, co się pod nią kryło.
- Kamienny ołtarz? Linia mocy? - zapytałem zaciekawiony
- Tego nie wiem. Ale musimy wziąć stąd to jajo. Podejrzewam, że jeżeli zostanie w tym miejscu dużej, stworzenie które niedługo się wykluje, obróci się przeciwko nam.
Zaskoczyło mnie, że pomimo powagi sytuacji Rona zachowywała taki spokój.
- Trzeba po nie iść! - oznajmiłem i zrobiłem krok do przodu
- Stój! Dopóki nie dowiemy się, co oznaczają te znaki na ziemi, nikt tam nie wejdzie. - zarządziła

<Rona?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz