PSY

PIES ALPHA
 ---

PIES BETHA
---

POZOSTAŁE PSY
IMIĘ: Wild Dead
PSEUDONIM: Zyskał ksywkę Mercus, średnio za nią przepada.
DATA URODZENIA: 7 lipca
WIEK: 4,5 roku
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Wojownik
CHARAKTER: Wild Dead nie jest raczej miłym psem. Nie okazuje uczuć - pomijając złość. Bezwzględny i agresywny, jednak sprawiedliwy. Nigdy nie stchórzy, ponieważ honor i odwaga są dla niego jak skarby. Rzadko się uśmiecha. W razie potrzeby potrafi dobrze kłamać, jednak na co dzień nie jest obłudnym psem. Gdy zakocha się w jakiejś suczce potrafi być romantyczny. Nie ma zbyt wiele cierpliwości i łagodności dla szczeniaków, więc nie byłby dobrym ojcem. Zaufaniem darzy tylko prawdziwych, wieloletnich przyjaciół, więc na pewno nie zacznie "normalnie" rozmawiać z dopiero co poznanym psem. Nie jest raczej typem podrywacza. Jak już szuka suczki, to musi na prawdę ją kochać. Nie jest naiwny. Często potrafi rozpoznać, kiedyś ktoś kłamie, a kiedy nie. Lojalny wobec partnerki, przyjaciół i sfory. Zdradę traktuje jako ogromną hańbę i plamę na honorze. Na początku dla każdego jest agresywny, przez co mało psów go lubi. Jednak jeżeli ktoś poświęci mu trochę czasu, okaże cierpliwość, to Wild Dead może być na prawdę wspaniałym kompanem.
UMIEJĘTNOŚCI: Wild Dead jest doskonałym biegaczem. Szybki jak i wytrzymały. Jednak przoduje też pod względem siły, jak i również czułych zmysłów - przez pracę w wojsku jego wzrok, węch i słuch znacząco się poprawił. Ludzie nauczyli go kilku komend takich jak "siad","leżeć","waruj","szukaj" i "atak".
ZAUROCZENIE: Brak.
EX: Annabeth
SZCZENIĘTA: ---
RODZINA:
  • Silver - ojciec
  • Melody - matka
  • Brandy - brat
  • Joker - brat
  • Typhoon - brat
  • Coffe - siostra 
HISTORIA: Pewnego pięknego, letniego dnia na świat przyszło 5 szczeniąt. Świeżo upieczonymi rodzicami byli Silver i Melody - rasowe psy rasy beauceron. Razem z właścicielami czule opiekowali się potomstwem. Jednak przychodzi taki czas, gdy młode stają się na tyle dorosłe, aby opuścić rodzinny dom i znaleźć nowych Panów. Tak stało się i wtedy. Dużo ludzi przychodziło zobaczyć urokliwe psiaki. W krótkim czasie, pewna dziewczynka zabrała do swojego domu Coffee. Następnie przyszedł jakiś pan, któremu spodobał się Joker i Typhoon. Potem rodziła z dwójką dzieci zabrała Brandy'ego. A w klatce został tylko jeden, smutny psiak - Wild Dead, nazywany w tamtym czasie przez właścicieli Kaspianem. Mimo, że kilka osób było zainteresowanych jego kupnem, nikt ostatecznie się nie zdecydował. Żaden człowiek, nie chciał psa urodzonego z poważną wadą - kataraktą. Leczenie byłoby kosztowne. Jednak następnego dnia pojawiła się nadzieja. Do skromnej hodowli przyszedł doświadczony komandos. Mógł wybrać jednego z ruchliwych, energicznych owczarków niemieckich, lub chorego na zaćmę beaucerona. I ku zdziwieniu wszystkich wybrał tego drugiego. Nazwał go Wild Dead i zawiózł psiaka do domu. Nauczył go podstawowych komend takich jak "siad" czy "leżeć" a także takich, które miały mu się przydać w późniejszym czasie, w wojsku. I tak zleciało 7 miesięcy życia Wild'a. Pewnego dnia, razem z właścicielem pojechał do bazy wojskowej. Zobaczył podobne do niego psy - wszystkie były przedstawicielami kilku, wybranych ras. Na początku obce psy były agresywne i niechętne do rozpoczynania nowych znajomości, jednak wkrótce Dead zaskarbił sobie ich szacunek. Wszyscy wrócili do bazy szczęśliwi z powodzenia misji. Zapadła noc. Ludzie spali już od kilku godzin. Psy również. Jednak jeden z nich zbudził się, słysząc jakiś dźwięk. Wybiegł na podwórko i zobaczył dwie osoby z nożami wchodzącymi przez bramę, a także leżącego na ziemi, martwego strażnika. Na smyczy trzymali groźnie wyglądającego psa, owczarka belgijskiego malinosa. Wild Dead wybiegł z ukrycia i atakował przybyłych. Został ranny. Po jego łapie spływała stróżka krwi, jednak beauceron był zbyt zajęty obroną ludzi żeby o tym myśleć. Zabił pierwszego z bandytów, ale drugiemu udało się uciec. Gdy wydawało mu się, że jest już po wszystkim naskoczył na niego pies, pozostawiony przez uciekającego człowieka. Wild z zaskoczeniem stwierdził, że to była suczka. Nie była tak silna jak on, więc odrzucił ją. Zaczęli rozmawiać. Potem spotykać się w nocy, potajemnie. I tak właśnie rozpoczął się ten zakazany związek. Nikt o tym nie wiedział. Ale nic nie jest idealne. Dowódca wojskowy zaplanował nalot na resztki gangu, który chciał włamać się do bazy. Co prawda kiedyś już zabili kilkoro z członków tej grupy, ale najwidoczniej ona odbudowała się na nowo. Dead był szczęśliwy, że może znów uczestniczyć w tej misji. Przylecieli samolotem do opuszczonego budynku. Wkradli się do niego niepostrzeżenie. Widzieli osoby pakujące paczki z nielegalnym towarem do ciężarówki. I wtedy usłyszeli szczekanie. To nie były ich psy. Otoczyły ich agresywne owczarki pracujące dla przestępców. Snajperzy rozpoczęli ogień. Wiele ludzi zginęło - zarówno tych złych jak i dobrych. Jeden z nich wbiegał właśnie do ciężarówki gdy żołnierze rzucili się biegiem w jego kierunku. Na ich drodze stanął kolejny pies. I to nie byle jaki. To była Annabeth! Wild Dead bez namysłu podbiegł do niej, żeby ją chronić. Podszedł do nich jego partner. Wymierzył w suczkę. I wtedy Wild zrobił to, czego nigdy nie ośmieliłby zrobić - rzucił się na własnego właściciela... Zaślepiony miłością do An był gotowy zabić nawet człowieka, który uratował go od nędznego losu, oddanego do schroniska psa. Jego właściciel ostatkiem sił sięgnął po karabin i wymierzył. Annabeth padła postrzelona na ziemie. Wokół niej coraz bardziej powiększała się kałuża krwi. Tego było już za wiele. Wild zatopił kły w gardle swojego dotychczasowego partnera i zacisnął mocno szczęki. Zabił go... Potem pobiegł do leżącej na ziemi suczki i podniósł ją, a następnie ułożył na grzbiecie. Zaczął uciekać. Niespodziewanie poczuł rozrywający ból w tylnej kończynie. Jeden z żołnierzy strzelał do niego. Mimo upływających sił Wild dalej biegł. W końcu w szaleńczym tempie wypadł z budynku, niczym wicher. Ukrył się w pobliskim lesie. Położył suczkę na ziemi. Z przerażeniem spostrzegł, że jego ukochana zamknęła oczy. Annabeth zdążyła tylko jeszcze ostatni raz powiedzieć swojemu partnerowi co do niego czuje i umarła. Załamany utratą swej miłości Wild nie przejmował się krwawiącą raną na łapie. Nie miał już po co żyć. Wędrował dalej, załamany. Napotkał na swojej drodze miłego człowieka, jednak pałał zbyt dużą nienawiścią do wszystkich ludzi, żeby mu zaufać. Po trzech miesiącach znalazł pewną krainę. Spotkał tam niewielką sforę, składającą się jedynie z dwóch suczek. Jedna z nich, Rona, zaproponowała mu dołączenie do swojej społeczności, a Wild zgodził się, ponieważ i tak nie miał nic do stracenia.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Owczarek francuski beauceron.
  • cieczka: Nie dotyczy.
  • kolor oczu: Ciemno brązowe.
  • budowa ciała: Wild jest wysokim psem, nawet jak na przedstawiciela swojej rasy. Ma długie, smukłe lecz i umięśnione łapy. Jego sylwetka jest raczej muskularna i masywna, ale nie ociężała. Ma krótką sierść z podszerstkiem. Co zaskakujące, ma niecięte uszy. Jego łeb jest proporcjonalny, z delikatnym stopem i długą kufą.
  • kolor sierści: Czarny z brązowymi podpaleniami.
  • głos: Bastille - Things we lost in the fire
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: ranczo2003

IMIĘ: Gale
PSEUDONIM: Gun
DATA URODZENIA: 4 lutego
WIEK: 3 lata
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Wojownik
CHARAKTER: Gale od szczeniaka jest dosyć agresywny, nie przepada za zwierzętami tej samej płci co on. Sam ciężko nawiązuje nowe znajomości i ciężko jest się z nim dogadać. Z wyglądu przypomina słodziutkiego psiaczka, ale takim nie jest, jak na tą rasę nie jest towarzyską przytulanką tylko bestią która mogła by zagryźć wszystko, co się rusza. Jest wredny i chamski dla kompletnych idiotów, jednak nie zawsze taki jest, czasem gdy ma *bardzo* dobry dzień jest w stanie komuś pomóc, nie tylko w drobnostkach.
UMIEJĘTNOŚCI: Gale jest silny, szybki i zwinny. Potrafi przebiec wiele kilometrów bez zmęczenia, i wytropić swoją ofiarę - innego psa, z wielu kilometrów. Potrafi wspinać się po stromych wzgórzach, skałach bez większego problemu. Jego puszyste futro pomaga przetrwać mu w nieco trudniejszych warunkach niż innym psom. Potrafi również znakomicie dobrze pływać, więc pływanie w nawet najgroźniejszych rzekach nie robi mu zbytniego problemu.
ZAUROCZENIE: Brak, można powiedzieć że szuka.
EX: Nigdy z nikim jeszcze nie zerwał.
SZCZENIĘTA: ---
RODZINA: Gdy go zabrano od rodziny był za mały żeby ich zapamiętać.
HISTORIA: Gdy Gale miał 2 miesiące, do hodowli psów jego rasy zawitał pewien mężczyzna. Szukał wtedy psa który będzie dużych rozmiarów w przyszłości, ponieważ Gale był najsilniejszy z całego rodzeństwa to on został wybrańcem mężczyzny. Jednak mężczyzna okazał się być szefem mafii i po prostu szukał ochroniarza. Pies od szczeniaka uczył się być agresywny w stosunku do innych, aby bronić swojego pana. Zawsze był u jego boku, żeby w razie niebezpiecznych sytuacji rzucić się do gardeł jego wrogom. Jednak podczas jednej z wizyt mafiozów, jego właściciel ucierpiał, Gale zresztą też. Gdy jego właściciel wydał już ostatnie tchnienie pies okryty hańbą uciekły. Pies nie zaszedł daleko, kiedy to kilka psów go znalazło, okazały się należeć do sfory psów, zaoferowały pomoc rannemu psu. Gale zgodził się sobie pomóc, a gdy już dochodził do siebie, postanowił tam zostać.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Akita inu. (jap. 秋田犬)
  • cieczka: Nie dotyczy
  • kolor oczu: Brązowe
  • budowa ciała: Gale jest jak na swoją rasę bardzo wysoki, jest również umięśniony, jego mięśni nie widać za bardzo ponieważ, skóra psa pokryta jest miękkim futrem.
  • kolor sierści: Rude, a gdzie nie gdzie białe.
  • głos: Linkin Park - Numb
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: Horo

IMIĘ: Timon (czyt. z przedłużonym "I" przechodzącym w "J" - Tjimon, jak na ruskiego przystało.)
PSEUDONIM: Tim (jak w imieniu, będzie Tjim.)
DATA URODZENIA: Jedenasty listopada
WIEK: Trzy lata
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Nauczyciel Walki
CHARAKTER: Nauczył się tłumić wszystko wewnątrz, pod wykalkulowaną maską chłodu i obojętności. Uśmiecha się, bo uśmiechu nigdy nie uważał za okazywanie uczuć i swoistą słabość, nie lubi jednak denerwować się przy innych. Nie lubi mówić o tematach zgoła drażliwych - ludziach, których stracił, o psach których zabił, o samicach które zaciągnął do krzaków. Za bliskimi sobie osobami rzuci się w ogień, niestraszne będą mu szpony przeciwnika, kule z broni i purchawki niczym porastające łąki pokryte wysokimi trawami. Pójdzie za tymi psami zawsze i wszędzie, będzie się martwić, będzie krzyczeć i doprowadzać do porządku. Nigdy nie należał do zbyt wylewnych, ale przywiązania, opiekuńczości i wkładania starań w pielęgnację takiej znajomości nie można mu odmówić. Za psami których dopiero poznał, przepada albo nie. Nie ma określonego schematu osoby, którą polubi. Wszystko zależy od podejścia drugiej strony, jego uśmiechu, spojrzenia i gestów. Postawienie kolacji niekoniecznie poprawia sytuację kogoś, kto fałszem i zgubnymi, nieprawdziwymi opowieściami chce zwojować świat. Swego czasu jako pies na posyłki zdołał wykreować u siebie niesamowitą wierność do ludzi, którą jednak momentalnie stracił. Próbuje zachować odpowiedni takt, jeśli chodzi o poczucie humoru z nuta sarkazmu. Wrodzona kokieteria pobudza trochę jego zmysły w stronę lubieżności. "Trochę". Potrafi być chamski, a to i nawet agresywny jeśli nie dostanie tego, czego chce. W tym sensie jest coś w rodzaju egoistą. Działa na zasadzie "Jak podniesie głos, mają się spocić. Jak krzyknie, mają się zesrać" Zastraszanie, lubi to robić. Trudno go nazwać zmiennym jak pogoda. Przecież to głównie odnosi się do płci pięknej. Nie jest jakimś zagorzałym dobrym aniołem stróżem, co wiecznie ślęczy uśmiechnięty i prawi dobre słowa. Jednak potrafi docenić piękno. Zdyscyplinowany, nie wychyla nosa poza postawione mu prawa. Jeśli ktoś go bije, najwyraźniej ma do tego prawo. Jeśli ktoś go batuje, najwyraźniej może. Ale jeśli ktoś tknie duszę bliską jego sercu, najwyraźniej będzie się taplać w swojej krwi. Kocha. Mocno, niewyobrażalnie kocha. I dąży do swojego obranego celu.
UMIEJĘTNOŚCI: Niezłomny, oo tak. Nie straszne mu burze, grzmoty. Nigdy się nie poddaje. Ten koleś jest nie do zdarcia, a im bliżej celu tym jest to coraz bardziej widoczne. Poobijany, wykończony, bez prowiantu i planu działania - wciąż do przodu. Jakby kto na korze mózgowej wyskrobał mu rozkaz: nie poddawaj się. Wstań i walcz. Mocna kondycja. Chodzi o to, że ma płuca z żelaza. Bijatyka nie jest ważna? A polowanie jest? No właśnie. Masz odpowiedź. Psy są nerwowe. Gdy usłyszą twoje kroki, może się zdarzyć, że zobaczysz lecący w twoim kierunku kamień, nim w ogóle cię zobaczą. Lepiej chodzić jak Indianin. Bezgłośnie. Jak pies widmo. Czyli tak jak Timon. Pływanie, widzisz to wcale nie jest takie śmieszne. Wyobraź sobie, idziesz doliną rzeczną. I nagle, trach prast jak uderzenie bicza wzmocnione tysiąckrotnie tak, że ptaki pouciekały z drzew. Tama stworzona przez państwo bobrów nie wytrzymała. A ty, znajdujesz się na torowisku rzeki. Nim zdążasz nabrać haustu powietrza, nozdrza zalewa ci lodowata woda. To ja? Potrafisz pływać? Nie jest zbytnio szybki, umięśnione, masywne łapy są jednak stworzone do czego innego...Wiesz, że odpowiednia siła może zmiażdżyć czaszkę? A wiesz, jak silne są łapy Timona?
Te silne łapska nie raz uratowały mu dupsko. I udzielają sie do jego zręczności, którą może się poszczycić.
ZAUROCZENIE: Błękit nieba i szum drzew.
EX: -
SZCZENIĘTA: -
RODZINA:  
  • Matka - Estonia
  • Ojciec - Iwan
  • Bracia - Artem&Wasyl
  • Siostra - Julia
HISTORIA: Podobno rodzimy się z duszą. Z pierwiastkiem czegoś, co nie pozwala nam stać się potworem. No, niby tak jest. Tylko że on tego pierwiastka nie ma. Nie wie co to jest. Urodził się dnia jedenastego listopada, na obrzeżach terenów Ukrainy, w piwnicy jednego z starszych mężczyzn. Zwał się Piotr Iwanowicz, a jego podopieczny pies, swego czasu Weteran zamieszek w Kijowie ozwał się Iwanem, na jego cześć. Iwan mimo wielu blizn był piękny, co tu wiele mówić. I z równie piękną żoną spłodził potomstwo, liczne i silne. Najmniejszy dostał imie Artem, zaraz potem był Wasyl. Samiczka została Julią. Niegdyś, za czasów Drugiej Wojny światowej, w której uczestniczył Piotr Iwanowicz w śród rodaków wyłonił się mały wielki bohater, Timon Alksiejewski. Nietrudno się domyślić po kim dostał imię największy i zarazem najsilniejszy z potomstwa. Tim dorastał w szczęściu i cieple domowego ogniska. starzec podrzucał im podroby z uśmiechem na twarzy zoranej wiatrem i piaskiem odwiecznej walki. Wydawało się, że za nic nie wyskrobie się kurzu zza jego paznokci, a pył już zawsze pozostanie między zmarszczkami na twarzy. Nie minęło dużo czasu, a psy zostały wystawione na sprzedaż. Piotr Iwanowicz nie miał co z nimi zrobić, a i zarobi przy rasowych dużą sumkę. Pierwsza poszła Julia, której podpięli szelki i mianowali psem ratowniczym. Wasyla adoptował samotny facet, a Artem dostał się do straży. Timon, mimo że najsilniejszy z rodzeństwa przez jakichś czas pozostawał jeszcze przy boku rodzicieli. Ale i na niego przyszedł czas. Piotr Iwanowicz miał syna, Sasze. Wstąpił do wojska i zajmował tam jedno z wyższych stanowisk. Psiak właśnie tam powędrował. Nauczył się wtedy odpowiedniej dyscypliny, opanował tuziny komend, a z racji tego że z łatwością pochłaniał wiedzę, puszczono go grubą akcje. Pamiętacie zamieszki pod Kijowem, które potem przeszły na Majdan? A, to właśnie tam Timon uczestniczył. Pierwszy raz widział tyle krwi w jednym miejscu. Pierwszy raz to nie były treningi. Teraz był na służbie. Przez kolejne pół roku trenował do tej akcji, ćwiczył, uwalniał z siebie siódme poty. Uczył się, płakał, był niezmordowany. Aż wreszcie ten dzień nastał. Patrząc na ten dzień, a właściwie miesiące walki z perspektywy czasu, wiele psów zamieniło by to na inne zajęcie. Prawde mówiąc, Timon również by to z chęcią zrobił.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Husky
  • cieczka: Nie dotyczy
  • kolor oczu: Głęboki błękit
  • budowa ciała: Ciało Timona jest dobrze zbudowane.. Jego łapy są silnie umięśnione, dzięki czemu wyśmienicie skacze. Gdzieniegdzie widać doskonale rozwinięte mięśnie, choć nie jest przesadnie muskularny. Ma proporcjonalny pysk, z poważnym wyrazem, jakby wykuty na zawsze.
  • kolor sierści: Pokrywająca go sierść jest czarna, lecz "maska" podobna do tych jakie posiadają psy rasy husky na jego pysku jest biała, podobnie jak jego łapy, podbrzusze, szyja, a także końcówka ogona.
  • głos: Woodkid - Ghost Lights
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: AvalonPL

IMIĘ: Alex.
PSEUDONIM: Alexiu, nienawidzi jednak jak się na niego tak woła.
DATA URODZENIA: 10 maja
WIEK: 3 lata
PŁEĆ: Rzecz jasna, że pies.
STANOWISKO: Psycholog
CHARAKTER: Alex ma zmienny charakter. Raz jest szorstki i małomówny, a innym razem pogodny, radosny i uśmiechnięty. Od szczeniaka miano go za nic, a jednak jest kulturalnym i poważnym psem, który nie zrobi nic bez pozwolenia człowieka. Nie lubi się chwalić swoimi prywatnymi sprawami. Nie można powiedzieć, że jest zamknięty w sobie, bo tak nie jest. On po prostu nie lubi się chwalić. Lubi ryzyko, tak samo jak zabawę. Można nawet powiedzieć, że gdy się bawi wygląda jak szczeniak. Dla sfory wskoczyłby nawet w ogień. Jest miły tylko dla wybranych, aczkolwiek członków sfory stara się traktować jak najlepiej. Nie można powiedzieć, że jest nieśmiały. On po prostu nie lubi wysłuchiwać podziękowań i sekretów. Jest samowystarczalny i potrafi się zadowolić grupką prawdziwych przyjaciół. Sumienny. Pracowity.
Najczęściej idzie przez świat z uśmiechniętym pyskiem. Nie chwali się byle czym na prawo i lewo. Może się pobrudzić, może się ośmieszyć, a nawet poniżyć, ale jego zdaniem nic nie zmieni jego reputacji w sprawie władzy. Może być tajemniczy. Stara się być eleganckim psem, ale gdy zobaczy kałużę wody lub błota musi się wytarzać, a później powtarza sobie, że nigdy więcej tego nie zrobi. Ma cięty język, co stoi za tym, że potrafi się odgryźć.
UMIEJĘTNOŚCI: Jest psem, który uważa, że umiejętności nie są mu do szczęścia potrzebne, ale jako pies rasy border collie jest porządnie wyszkolony. Jego umiejętności to zwinność, szybkość. Pomagają mu w ucieczkach, których było wiele.
ZAUROCZENIE: Raczej nie. Alex tak na prawdę nigdy się porządnie nie zakochał.
EX: Było kilka suczek w jego dawnym żywocie, ale teraz się zmienił i chce się zakochać, ale tak porządnie.
SZCZENIĘTA: Jak na razie - Brak.
RODZINA: 
Matka - Marcy
Ojciec - Jo
  • Brat (starszy) - Mike
  • Siostra (starsza) - Clara
  • Brat (bliźniak) - Jack,
  • Siostra (młodsza) - Anabella
  • Babcia od strony matki - Eliza
  • Dziadek od strony matki - Luke
  • Babcia od strony ojca - Alley
  • Dziadek od strony ojca - Tony
  • Prababcia - Lidera
HISTORIA: Cóż... Historia Alexa to tak naprawdę historia całej jego rodziny. No to zaczynamy.
Pewnego deszczowego popołudnia gdzieś w mieście, a dokładniej w dużym kartonie wyścielonym gazetami pewna suka o imieniu Lidera urodziła szóstkę szczeniąt z czego piątka była martwa. Jedyna suczka, którą Lidera nazwała Alley przeżyła. Alley dorastała, a Lidera opiekowała się nią tak dobrze jak tylko mogła. Po jakimś czasie Lidera zdechła. W jaki sposób? Potrącił ją samochód. Na szczęście Alley była już dorosła i poznała Tony'ego. Zaszła w ciążę właśnie z Tony'm i to w tedy urodził się Jo. Gdy uciekał wraz z rodzicami i rodzeństwem przed hyclami trafili do jakiegoś lasu. Tam Jo poznał Marcy i jej rodziców. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jo konkurował z dwójką braci o względy suczki. I to on wygrał. Jo i Marcy zostali parą. Wtedy właśnie urodził się Mike i jego bliźniaczka Clara. Rok później Jack i Alex. Marcy kochała szczenięta, ale znów zaszła w ciążę i urodziła się ta mała "menda (jak to mówi Alex)" i została oczkiem w głowie mamusi i tatusia. Alex uciekł, bo dłużej nie mógł dłużej znieść tego, że matka i ojciec interesują się tylko Anabellą. I po miesiącach błąkania się po tym ogromnym świecie na swojej drodze napotkał Ronę... Dalej toczy się jego historia, ale sam nie wie jak się potoczy, bo nie jest "pieskiem", który ułoży sobie życie, a potem nic nie będzie robił. On jest inny. Chce poznać świat. A co będzie dalej? Nikt tego nie wie.
szczegółowe informacje:
rasa: Border Collie
  • cieczka: Nie dotyczy
  • kolor oczu: Piękne, ciemne, a dokładniej brązowe oczęta.
  • budowa ciała: Alex ma idealną budowę ciała. Jest przykładem idealnego psa rasy border collie. Jest dobrze umięśnionym psem. Jego okrywa włosowa przykrywa to wszystko, ale dotykając go można poczuć jego mięśnie. Posiada lekki chód gdyż jego łapy są idealnie zgrane. Ma stojące uszy, które w dzieciństwie były klapnięte. Ogon? Ogon jest jak u każdego normalnego psa. Cóż można powiedzieć jeszcze o jego budowie? Jest zgrabny i dobrze zbudowany.
  • kolor sierści: Czarno-białe, bo jak można je inaczej nazwać?
  • głos: Mrozu - Nic do stracenia
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: koniara1002 | nestea.lovciam@gmail.com

IMIĘ: Christophe
PSEUDONIM: Chris
DATA URODZENIA: 2 lipca
WIEK: 4 lata
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Wojownik
CHARAKTER: Christophe jest mądrym i pokojowo nastawionym psem. Roztacza on ojcowską aurę i radością napełnia go możliwość prowadzenia psów, by uczyli się o sobie samych i otaczającym ich środowisku. Woli on nie rozwiązywać problemów za nich lub dawać prostych odpowiedzi, lecz raczej daje wskazówki, by inni mogli na własną rękę odkryć odpowiedzi i rozwiązania. Jest on wdzięczny innym za pomoc przeciwko Płonącemu Legionowi i wita gości z tych ras z otwartymi ramionami. Polityka niewiele obchodzi Christophe'a. Goście, którzy darzą odpowiednim szacunkiem środowisko i jego mieszkańców spotkają się z ciepłym przyjęciem ze strony Christophe. Przyjmują oni obcych potrzebujących schronienia pod swój dach. Emisariusze i podróżnicy są czasami witani, jednak osadnicy, czy ci, którzy chcą czerpać korzyści z ziemi, są natychmiast wypędzani. "Silny", "mądry" i "prawy" to przymiotniki najlepiej opisujące Christophe. Opiekuje się on zarówno swoimi ukochanymi lasami, jak i świętym prawem do życia. Jego brzemię jest tak ciężkie, że mało kto mógłby sobie z nim poradzić; musi on chronić lasy. Trzeba mu czasami przypominać, że inni mogą mu pomóc dźwigać to brzemię - Cenarius był jego nauczycielem, a druidzi i starożytni z radością pomogą swemu Shan'do.
UMIEJĘTNOŚCI: Christophe jest wyjątkowo silny. Storm jest w stanie korzystać z najrozmaitszych ciosów w trakcie bójki, począwszy od zwykłych uderzeń łapą i walnięć z główki, kończąc na zaawansowanych sztukach walki, takich jak chociażby powietrzne kopnięcie. Każdy z ciosów psa jest dodatkowo wzmocniony przepływającą przez niego energią elektryczną, do wyładowania której dochodzi w chwili uderzenia oponenta. Dodatkowo jego ataki mogą zostać diametralnie wzmocnione po aktywacji ostrzy.
ZAUROCZENIE: Raczej nikt mu nie wpadł w oko, ale szuka.
EX: Ten punkt może być przyczyną sporów, ponieważ niektórzy uważali, że jest z Florence, a drudzy nie. Ci pierwsi mieli rację, był – Florence.
SZCZENIĘTA: Flo zaszła w ciążę, aczkolwiek zginęła, toteż szczenię razem z nią.
RODZINA:
  • Mama : Nie jest do końca znana, aczkolwiek w odmętach pamięci Christophe zostało wyryte imię Cosette. | Matka nosiła imię Cosette, zginęła.
  • Tato: Ojciec był jego wzorem, mentorem, a on… Odszedł śmiercią. | Ojciec zwał się Oliver, odszedł jako bohater.
  • Siostra/y: Plotki głosiły, że miał siostrę, piękną suczkę. | Miała na imię Fantine, zaginęła.
HISTORIA: Chistophe jest synem Oliver'a, pana Stromgarde, i dowódcą wojskowym Ekspedycji Przymierza do Draenoru. Będąc dowódcą ochotników spośród straży ze Stromgarde na początku Drugiej Wojny, Chris wsłąwił się poprowadzeniem armii Stromgarde do ostatecznej bitwy o Khaz Modan. Jego status świetnego generała i wojownika pozwolił mu zdobyć urząd nadzorcy systemu orczych obozów internowania w Azeroth z bazą w Nowym Stormwind. Christophe został wezwany na pomoc twierdzy Nethergarde, gdy Horda na nowo otworzyła Mroczny Portal. Biorąc ze sobą połowę sił stacjonujących w Stormwind udał się on do Nethergarde, gdzie został napadnięty przez rycerzy śmierci i nowy klan Wojennej Pieśni. Widząc, że Horda wygra bitwę, żołnierze poświęcili się, by Chris mógł ostrzec Khadgara, czarodzieja rządzącego Twierdzą. Mimo woli zostania ze swoimi ludźmi, Christophe nie mógł pozwolić, by ich ofiara poszła na marne i pobiegł do Nethergarde, które było oblężone przez Wojenną Pieśń dowodzoną przez Groma Hellscreama do czasu przełamania oblężenia przez generała Turalyona. Christophe nigdy sobie nie wybaczył zostawienia jego "chłopców", jak ich nazywał, na pewną śmierć. Gdy Ner'zhul zabrał Księgę Medivha do Draenoru, Christophe przyłączył się do Ekspedycji Przymierza jako zastępca dowódcy i doradca strategiczny generała Turalyona. Po zajęciu Cytadeli Piekielnego Ognia Christophe poprowadził połowę Ekspedycji wraz z jeźdźcami gryfów Kurdrana Wildhammera i połową komandosów Allerii Windrunner dowodzoną przez Thalressara i rzucił się w pogoń za Ner'zhulem, podczas gdy reszta ruszyła na poszukiwanie artefaktów. Podczas starcia Ner'zhul powalił Kurdrana. Zrozpaczony utratą przyjaciela Christophe bez wytchnienia ruszył za Hordą i był zdeterminowany przypuścić frontalny atak na Auchindoun, gdzie zabrano jeńca, jednak Thalressar ostudził jego nastroje. Podczas postoju Thalressar i Chris napotkali arakkoa imieniem Grizzik. Dowiadując się, że Kurdran wciąż żyje, Christophe podążył za Grizzikiem do tuneli Auchindoun. Tam napotkał kapłana draenei Nemuraana. Przekonując draenei, że chce oczyścić starożytną świątynię z orków, zaskarbił sobie przyjaźń i pomoc Nemuraana, który wezwał starożytne duchy, które przeprowadziły oddział przez tunele. Był to pierwszy raz, gdy draenei, ludzie, elfy i krasnoludy walczyły ramię w ramię z orkami, co stało się jakoby preludium do wstąpienia draenei do Przymierza. Po uratowaniu Kurdrana Christophe stanął twarzą w twarz ze sławnym orczym wodzem Kilroggiem Deadeye, który bronił dostępu do Ner'zhula. Po długim, acz honorowym pojedynku, Chris pokonał wielkiego orczego wojownika, jednak wtedy Ner'zhul już uciekł. Prowadząc towarzyszy, Christophe zjednoczył się z Turalyonem, by oblec Czarną Świątynię, gdzie Ner'zhul otwierał nowe portale. Gdy planeta zaczęła się rozpadać, Christophe i jego przyjaciele ze wszystkich sił bronili Khadgara przed przeważającymi siłami wroga, podczas gdy mag zamykał Portal. Później wraz z resztą ekspedycji przeszedł przez jedną ze szczelin, które Ner'zhul stworzył, by uciec z umierającego Draenoru. Uciekł, udało mu się. Wędrował wiele lat, aż w końcu dotarł na tereny Geliebte Verloren. Rona przyjęła go do sfory. Ma zamiar jeszcze trochę pożyć.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Raczej nie jest to konkretna rasa. Jego matka i ojciec byli dwór różnych ras, więc wychodzi na to, że jest to mieszaniec. Nie żałuje, że nie jest rasowy.
  • cieczka: To pies. Psy nie zachodzą w ciążę - nie dotyczy
  • kolor oczu: Jego oczy są brązowe. Niektórzy uznają je za czarne, lecz jak się przyjrzeć jego gałki pogłębiają się w czystym brązie.
  • budowa ciała: Futro dodaje mu objętości. Podszerstek dający odpowiednią temperaturę. Chude łapy zakończone długimi, pazurami. Smukła, długa sylwetka dodaje mu tajemniczego wyglądu. Kroki stawia dostojnie. Pies ma długi, puszysty ogon.
  • kolor sierści: Jego sierść jest szara z biało-rudymi pasemeczkami.
  • głos: ---
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: Werka1 | kiiyukowilk@gmail.com

IMIĘ: Raymond
PSEUDONIM: Ray
DATA URODZENIA: 13 sierpnia
WIEK: 3 lata
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Łowca
CHARAKTER: Raymond nigdy nie był skory do ujawniania swoich tajemnic, jednakże nie czyni to z niego pustelnika i nudziarza. Wręcz przeciwnie- jest bardzo wesoły i towarzyski. Lubi zabawę, często opowiada (kiepskie) dowcipy i jest wręcz szalony. Korzysta z życia i wie, że gdyby miał umrzeć kolejnego dnia, czułby się jednak spełniony. Nauczył się nie żałować tego, co było i nie martwić tym, co będzie. Żyje teraźniejszością, łapie chwilę. Nigdy nie popełnia tego samego błędu po raz drugi- uczy się na nich i wie, co nie wyjdzie mu na dobre. Mimo że nie wygląda, jest bardzo inteligenty. Potrafi skupić się i wyciszyć. Nie jest, co prawda, typem myśliciela. Nie dla niego filozoficzne rozważania i tutaj bardzo łatwo można go przebić. Jednak nie należy też do zupełnych głupców. Nieco niechlujny, nie przejmuje się swoim wyglądem. Czuje, że to nie lśniące futro i czyste łapy pomogą mu napełnić brzuch. Jednak dla Ray'a w tym wypadku ważniejszy jest argument, że ciężko jednocześnie dobrze się bawić i być sterylnie czystym.
Potrafi prowadzić bardzo ożywioną konwersację na przeróżne tematy, nawet te całkiem mu obce. W takich wypadkach zazwyczaj po prostu opowiada, z czym kojarzy mu się podane przez rozmówcę słowo, nazwa czy cokolwiek. Może nie jest to rozmowa na poziomie, ale jakaś jest. Kiedy jednak ktoś poruszy temat przeszłości Ray'a, o której nie lubi opowiadać, pies natychmiast zaczyna nawijać bez sensu, nie dopuszczając swojego rozmówcy do głosu. Później zazwyczaj żegna się i odchodzi. Daleko mu do bezlitosnego mordercy. Jest bardzo sympatyczny i łagodny, nie potrafi przejść obok cierpiącego psa i nie pomóc mu. Ma jakby "poczucie misji", które sprawia, że dla każdego ma miłe słowo i ciepły uśmiech. Często słyszał, że zachowuje się jak baba, jednak nie przeszkadza mu to. Jest otwarty niczym kochane przez wszystkich dziecko. Nie analizuje swoich uczuć, nie potrzebuje zbyt wiele czasu do namysłu. Nie chce zadręczać nikogo swoimi problemami. Po prostu- jeśli ktoś zapyta go o cokolwiek (byle nie o jego historię), natychmiast szczerze odpowiada. Bardzo uczciwy. Zupełnie nie potrafi kłamać, wszystko można natychmiast wyczytać z jego pyska. Dlatego też kiepsko się kłóci- nie umie wysunąć nieprawdziwych argumentów. Szczerość jest u niego bardzo ważna i potrafi powiedzieć komuś prawdę, nawet tę najgorszą, chociaż stara się robić to jak najbardziej delikatnie. Jednakże nie jest też ciapowatą, rozmemłaną kluchą. Potrafi walczyć o swoje, chociaż denerwuje się nadzwyczaj rzadko. Będzie bronił swoich bliskich, sfory czy honoru do ostatniej kropli krwi. Mimo to, nie chowa długo urazy, potrafi przebaczyć prawie wszystko, jeżeli tylko widzi, że dany pies okazuje skruchę. Jest też tolerancyjny. Rasa, wzrost czy cokolwiek innego nie mają dla niego żadnej wartości. Ważniejszy jest ich charakter, to, co mają w środku. Ceni sobie rodzinę, bliskich. Przywiązuje się do nich, potrafi bronić jak lew. Po wydarzeniach z przeszłości wie, że psy, które on kocha i które jego kochają, są najlepszym, co mogło mu się przytrafić. Nie jest typem podrywacza. Nie szuka suczek na jedną noc, nie myśli, że miłością jego życia będzie "pierwsza lepsza". Kiedy się w kimś zakocha, on sam będzie o tym wiedział. Oczywiście, ma też wady. Czasami wyrwie mu się coś niestosownego w danej sytuacji. Jest też niechlujny (co było opisane wyżej) i nieco zbyt łatwowierny. Filozoficzne gadki również nie są dla niego, czy chociażby, brak umiejętności kłamania. Podsumowując, Raymond jest bardzo wygadanym, otwartym optymistą. Chociaż czasem zachowuje się głupkowato, posiada swój rozum. Rodzina jest dla niego bardzo ważną wartością. Ma też swoje wady, jednakże na ogół, to sympatyczny gość.
UMIEJĘTNOŚCI: Jest bardzo energiczny. Wytrzymały i szybki, potrafi biec bez przerwy bardzo długo na dosyć męczącym ukształtowaniu terenu. Bieg po płaskiej, prostej płaszczyźnie to dla niego bułka z masłem. Całkiem nieźle skacze, chociaż nie jest to jego najlepiej rozwinięta umiejętność. Dawno temu nauczył się paru prostych komend oraz aportowania. Jednakże jego piętą achillesową jest pływanie. Nie jest zupełnym zerem, jednakże jest to jedyna czynność przy której tak błyskawicznie się męczy i panikuje kiedy znajdzie się w bardzo głębokiej wodzie. Stara się przez to unikać wody.
ZAUROCZENIE: -
EX: -
SZCZENIĘTA: -
RODZINA:
  • Cecile- matka
  • Claw- ojciec
  • Ren- siostra
HISTORIA: Jakiś czas temu na świat przyszła trójka szczeniąt. Ren i Raymond. Urodziły się one w południowej Polsce, niedaleko od granicy z Ukrainą. Wszystkie były rasowe, dobre do polowań, toteż właściciele cieszyli się z nich i z pieniążków, których za nie oczekiwali. Szybko sprzedali szczenięta. Oba poszły razem. Zamieszkali u młodego małżeństwa, na Ukrainie. Tam też Ray poznał Timona, najlepszego przyjaciela swoich szczenięcych lat. Oboje byli jeszcze młodzi, świetnie się dogadywali. Mimo, że Ray był starszy o parę miesięcy, nie przeszkadzało im to. Niestety, jakiś czas później w Ukrainie wybuchły zamieszki. Musiał pożegnać się ze swoim najlepszym kumplem. Niedługo później właściciele całej trójki napytali sobie biedy. Mężczyzna zginął, kobietę wzięto do więzienia czy gdzieś. Psy wyruszyły w poszukiwaniu nowego domu. W czasie długiej wędrówki Raymond starał się pocieszać siostrę. Starał się być wesoły, chociaż martwił się o przyszłość. Jednak pewnego dnia zupełnie przypadkowo postrzelono Ren. Raymond wyszedł z tej sytuacji bogatszy o nowe doświadczenia. Stał się niepoprawnym optymistą i gadułą. Wędrował tak dłuższy czas, mizerniał w oczach. Źle mu było z samotnością, nie radził sobie z nią. Wtedy też spotkał Rillę. Stała się jego bardzo dobrą przyjaciółką. Jednakże wkrótce ponownie został sam. Rilla musiała odejść. Wtedy też dotarł tutaj, do Geliebte Verloren i stał się jego częścią.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Épagneul breton
  • cieczka: Nie dotyczy
  • kolor oczu: Oczy Raymonda są brązowe, jednakże wpadające nieco w pomarańcz czy coś w tym stylu. Takie sraczkowate ciut.
  • budowa ciała: Ray jest jednym z najwyższych przedstawicieli swojej rasy. Jest szczupły, dobrze zbudowany. Dzięki temu może zwinnie poruszać się po zalesionych terenach. Jego łapy są długie i mocne, ma dobrze rozwinięte mięśnie skokowe, co również bardzo mu pomaga. Ma niezbyt szeroki pysk oraz wiszące, średnio długie uszy. Jego ogon jest puszysty, długi, lekko zwisający.
  • kolor sierści: Raymond jest biały, naciapany w rude łapy. Sierść na jego uszach oraz wokół oczu również jest ruda, jednak resztę jego pyska znaczy mnóstwo drobnych "piegów" w tymże kolorze.
  • głos: Rise Against - Swing Life Away  
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: Ohayo

IMIĘ: Will
PSEUDONIM: Draco (wyjaśnienie w historii)
DATA URODZENIA: 28 grudnia
WIEK: 5 lat
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Cichociemny
CHARAKTER: Will nie jest kimś zwykłym, szarym, takim jak inni. Jest wyjątkowy, ale mało kto poznał jego prawdziwy charakter. Chociaż czasami jest bardzo miły i uprzejmy, to w jego środku kryje się prawdziwa bestia, która tylko czeka żeby zaatakować. Zazwyczaj jest opanowany i pomocny, choć zdarza się mu wybuchnąć i zepsuć wszystko co dotąd zrobił. Niezbyt przydatna cecha, ale co poradzisz. Will to także urodzony romantyk, jednak nie wszystkim to pokazuje. Mają okazję poznać tą cechę tylko wybranki jego serca, których no... Mało nie było. Poznał też co to znaczy naprawdę cierpieć. Po niektórych wydarzeniach z jego życia został duże ślady w jego pamięci, a po niektórych trwałe ślady na ciele... I woli znów nie pakować się w tak poważne rzeczy.
UMIEJĘTNOŚCI: Will ma za sobą wiele walk co umocniło go w walce. Jest również bardzo szybki, co odziedziczył po ojcu. Nie opanował ŻADNYCH komend, ponieważ zawsze był psem bezpańskim. Za to dobrze biegał w zaprzęgu. Szkoda, że miał okazję robić to tylko dwa razy w życiu.
ZAUROCZENIE: Minka
EX: Dawniej chodził z Lyrą, ale z nim zerwała...
SZCZENIĘTA: Pewnie którejś z jego dawnych dziewczyn zostawił jakieś nie jedno "zmartwienie"....
RODZINA:
  • Jasper : ojciec
  • Lila : matka
  • Despero, Niko i Eden : bracia
HISTORIA: Will urodził się w lesie, na Aslace. Jego matką była Alaskan Malamute z małą ilością genów wilka, a ojcem stuprocentowy wilk. Razem z rodzeństwem wychował się w buszu, a mając dwa lata postanowił poszukać szczęścia gdzie indziej. Załapał się na rejs statkiem na gapę. Dzięki temu znalazł się w o wiele cieplejszych krajach. Przez całe swoje tamtejsze życie miał co najmniej pięć dziewczyn z czego chyba dwóm miał okazję „zrobić” dzieci. Każda z nich go rzuciła. Jednak na swojej drodze Will spotkał swoją teraźniejszą przyjaciółkę Lyrę. Z nią też miał okazję chodzić. I to przez siedem miesięcy. Jednak nie poszczęściło mu się. Choć myślał, że to prawdziwa miłość, to ona także z nim zerwała. Potem razem znaleźli tę sforę i postanowili zostać w niej na stałe.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Will jest w 2/5 Alaskan Malamutem i w 3/5 wilkiem.
  • cieczka: Nie dotyczy
  • kolor oczu: Błękitne jak wody australijskich mórz.
  • budowa ciała: Will nie jest ani gruby ani też szczupły. Jest średni, a jego puszyste, wilcze futra stanowczo zwiększa optycznie jego rozmiar. Jest bardzo silny, ma dobrze zbudowaną, mocną klatkę piersiową i umięśnione łapy. Jego głowę przyozdabiają sterczące uszy.
  • kolor sierści: Will ma wzór umaszczenia typowy dla jego rasy. Jednak kolor jest już bardziej odpowiedni dla wilka. Szary i czarny mieszany z białym.
  • głos: Edd Sheeran - I See Fire
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: dragon245

IMIĘ: Rowdy
PSEUDONIM: Łobuz
DATA URODZENIA: 19 września
WIEK: 5 lata
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Zabójca
CHARAKTER: Rzadko się zdarza, by imię oddawało charakter. Już nieraz spotykano osoby imieniem Flora, które nie znosiły roślin, Fauny nie cierpiące zwierząt i Nadzieje smutne jak deszczowe dni. Niełatwo zgadnąć uosobienie nowo narodzonego psiaka. Co w tym wypadku zdecydowało o mienie tego szczeniaka? Błysk w oku? Bezzębny, ale już pewny uśmiech? A może ta wyczuwalna siła i wola przeżycia? Chyba na zawsze zostanie to tajemnicą, nikt jednak nie zaprzeczy, że Rowdy'ego inaczej niż łobuzem się nie nazwie. Trudno znaleźć by bardziej żywego i krnąbrnego psiaka. Już od najmłodszych lat był zmorą starszych psów. Wyszczekany jak mało kto, nigdy nie mógł odpuścić szansy na rozpętanie kłótni, które zazwyczaj wygrywał. Przez całą młodość pokazywał jak bardzo zasługuje na swoje imię. Mało kto mu ufał. Do dziś dobrze posługuje się kłamstwami, które przychodzą mu równie prosto co oddychanie. Z łatwością wykryje oszustwa innych, samemu okrywając się zasłoną niedokończonych zdań. Zawsze był bardzo ambitny. Rzadko rezygnował ze swoich celi, choć nigdy nie wykorzystywał do tego kogoś innego. Ma swoje zakrzywione sumienie, które nie pozwala mu wyzyskiwać czyjejś pracy. Nauki wpojone mu przez ojca zapamięta do końca życia. Nie można mu odmówić subtelności. Śmiały uśmiech i hipnotyzujące spojrzenie niejednego sprowadziły na manowce. Rowdy jest świetnym manipulatorem. Delikatnie i niezauważalnie przymusi psa do konkretnych czynności. Ofiara nawet nie poczuje, że robi coś wbrew sobie. Jak wiele już razy zyskiwał rzeczy potrzebne mu do przeżycia za kilka słodkich słówek. Wciąż jednak nie posuwa się do żadnych wielkich przekrętów. Obietnice wiążą go, wstrzymując i przypominając jakiemu psu zawdzięcza swoje życie. Im dłużej żyje, tym bardziej ogranicza swoje manipulacje i kłamstewka. Obecnie raczej nie jesteś narażony na oszustwa z jego strony. Na ile może, na tyle stara się żyć uczciwie. Choć trudno mu odmówić sobie czarowania napotkanych suczek, nigdy nie posuwa się do uwodzenia. Mimo wszystko marzy o prawdziwym związku a nie towarzystwie na jedną noc. Pod tym względem jest równie nieugięty co jego ojciec. Albo jedna, albo żadna. Kiedy zniesiesz już okres poznawania psa i wciąż będziesz miał ochotę z nim przebywać, gratuluję!, właśnie zdobyłeś najlepszego przyjaciela na jakiego mogłeś trafić. Po dłuższej znajomości możesz mu śmiało zaufać. Rowdy jest bardzo lojalny wobec bliskich mu osób. Jedynie przed innymi zgrywa twardziela co to się niczego nie boi. W rzeczywistości to bardzo ciepła istota. Bez zastanowienie rzuci się za Tobą w ogień, wspomoże co by się nie działo. Nigdy, ale to nigdy nie zostawi Cię w potrzebie, uciekając od odpowiedzialności. Przyjaźń traktuje bardzo poważnie, ale nie spodziewaj się sztywności. Rowdy ma ogromne poczucie humoru, uwielbia stroić sobie żarty i opowiadać dowcipy. Ma bardzo ciętą gatkę, która jednoczy mu znajomych. Nie stroni od wesołego towarzystwa, sam często zostaje liderem grupy. Rodzeństwo uświadomiło mu jak ważny jest podział ról i docenianie każdego z osobna. Ma predyspozycje do bycia przywódcą, nie lubi jednak rozkazywać innym. Sam jest dosyć ustępliwym podległym, choć zawsze będzie się kłócić o niepotrzebne narażanie życia. Nienawidzi psów, które bez ogródek wysyłają innych na śmierć. Woli już zrobić coś samemu niż wystawiać inne psy na niebezpieczeństwo. Z drugiej strony nie bez powodu został Zabójcą. Dobrze zna oblicze wojny i nie waha się zabijać innych. Nie zostawia swoich ofiar w bolesnej agonii, skręcających się z bólu. Swoje zadanie wykonuje szybko i sprawnie. Bez szarpaniny, bez krzyków, bez zamieszania. Przychodzi cicho jak sama śmierć, i jak ona bezgłośnie zabiera życie. Wracając jednak do jego charakteru - pies jest diabelnie odważny i śmiały. Trudno spotkać gorszego ryzykanta. Uwielbia czuć adrenalinę w żyłach, słyszeć bijące serce, swój własny przyśpieszony oddech. Czy jest coś lepszego niż długi skok? Powietrze opływające Twoje ciało, uczucie wolności i nieograniczonych możliwości. Oto Rowdy pies, który marzy by móc latać. Póki co cieszy się szalonymi eskapadami i niemożliwymi wybrykami choć nigdy nie porzuci swych marzeń.Co można więcej o nim powiedzieć? Jest bystrym stworzeniem o przenikliwym umyśle. Wbrew pozorom cechuje się inteligencją i całkiem logicznym tokiem myślenia. Czasem gdy go weźmie potrafi rozmawiać na poważne tematy. Bez obaw można mu powierzyć swoje sekrety. Pod tym względem pies jest niczym zamknięty skarbiec. Zawsze z chęcią Cię wysłucha, pocieszy. Nadaje się na całkiem niezłego psychologa, zwykle jednak brakuje mu piątej klepki do tego zajęcia. Niema cierpliwości do głupków. Nie znosi towarzystwa osób, które nie grzeszą poczytalnością, drażni każdy przejaw tępoty. Jego zgrzyt zębów usłyszałby nawet głuchy.Podsumowując trafiłeś na najdziwniejszą mieszankę cech jaka włóczy się po tym świecie. Z jednej strony możesz zyskać śmiertelnego wroga, z drugiej najwierniejszego przyjaciela. Wybór należy do Ciebie.
UMIEJĘTNOŚCI: Jego budowa daje mu idealne predyspozycje do bycia prawdziwym sportowcem. Pies rzecz jasna nie wahał się tego wykorzystywać. Rowdy jest silnym psem umiejącym poradzić sobie w życiu. Dobrze walczy, może poszczycić się zwinnością i szybkim obeznawaniem sytuacji. Łatwo odwraca atuty przeciwnika na jego niekorzyść. Świetnie wykorzystuje otoczenie nawet najmniejsza górka może dać mu przewagę w starciu. Mimo to woli jednak cichą i szybką walkę. Porusza się bezgłośnie, atakuje bez wahania. Ofiara nawet niema szansy poczuć gdy ostrze zatapia się w jej plecach. Długie i silne nogi są gwarancją świetnych skoków. Jeden sus pozwala mu przebyć niezłą odległość a że dodatkowo Rowdy miłuje się w ryzyku nic nie stanowi dla niego przeszkody. Można śmiało go nazwać psim parkurzystą. Żadna powierzchnia mu niestraszna, nawet nie zwraca uwagę na pogodę. Dostrzega jednak śliskie podłoże i niepewne ścieżki. Mimo wszystko nie chce skręcić łapy czy, co gorsze, karku. Chce jeszcze trochę pożyć. Nigdy nie opanował żadnych komend. Sztuczki typu "siad" są mu nieznane i raczej nie wygląda na to by miał je poznać. Nie przepada za wykonywaniem głupich czynności za byle pochwałę. Niewiele dla niego takie rzeczy znaczą, zdecydowanie bardziej woli żyć na własną łapę.
ZAUROCZENIE: Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu/ Brak
EX: "I niech nie wraca"/ Betrayal
SZCZENIĘTA: -
RODZINA:
  • Cherry [*] - chyba najlepsza matka jaką można sobie wymarzyć. Choć znał ją ledwie dwa miesiące jej uśmiech i głos zapamięta już na zawsze.
  • Cole [*] - twardy i surowy ojciec. Nie można mu zarzucić złego wychowywania synów choć nie mógł dać im matczynej miłości. Mimo wszystko autorytet całej trójki.
  • Tucker&Gabe - trudno wyobrazić sobie bardziej dobrane rodzeństwo. Bracia związani ze sobą od samego początku, każdy gotowy poświęcić się za drugiego. Rowdy nigdy nie stracił nadziei na odnalezienie ich.
HISTORIA: Walka o władzę, wybuchy i niebezpieczeństwo - tymi słowami można najlepiej opisać przeszłość Rowdy'ego. A wszystko zapowiadało się tak spokojnie.
Urodziny psiaka raczej nie zwiastowały ciekawym życiem. Ot małe miasteczko gdzieś w Europie. Nic konkretnego. Nic wartego uwagi. Nawet turyści go nie odwiedzali. Do dziś Rowdy nie jest pewny gdzie się znajdowało. Tak czy owak rodzina, w której się urodził okazała się być typową, prowincjonalną familią. Rodzice plus dwójka dzieci. No i do tego psiaki. Jakież to było zdziwienie, gdy pewnego dnia cicha Cherry powiła na świat trójkę szczeniąt. Maluchy okazały się być czymś zupełnie nowym. Zaburzyły ciąg dnia, dodały życiu trochę koloru. Nie na długo jednak.
Cherry nie zniosła zbyt dobrze porodu. Stała się słabowita, z trudem wykarmiała głodne młode. Już po kilku dniach nikt nie spodziewał się, że dojdzie do siebie. Zadziwiając weterynarza wytrzymała całe dwa miesiące zapewniając szczeniętom najlepsze dzieciństwo jakie mogła im dać. Ze światem pożegnała się w nocy, gdy wszyscy spali. Zostawiła po sobie smutek i żal. Jej wieloletni partner Cole nagle sam musiał przejąć opiekę nad trójką niesfornych piesków. Niedługo trwało ich życie w domowym zaciszu.
Kto mógł domyślić się, że szykuje się wojna? Nagle w środku dnia ziemia wybuchła, rozległy się strzały i wrzaski. Co się stało? W kilka chwil spokój miasteczka legł w gruzach niczym ratusz miejski. Cole nawet nie czekał z decyzją. Goniąc przed sobą ledwie trzymiesięczne szczenięta uciekł z domu szukając bezpiecznego miejsca. Niestety nigdy nie zapewnił maluchom życia pozbawionego niebezpieczeństw. Po długiej tułaczce dotarli do opuszczonego miasteczka, którym rządziły dzikie psy. Cole był silny. Szybko dał im do zrozumienia kto tu jest wyżej. Z łatwością uporządkował hierarchię w sforze i nadał jej kształt. W ciągu kilku dni zdobył władzę i autorytet. Pomagał tym psom przetrwać a dzięki jego pomysłom nigdy nikomu nic nie brakowało. Po mimo ogólnego szacunku potomstwu Cole'a nie było łatwo. Dawne Alfy upominały się o swoje czyhając na życie młodych. Gabe i Tucker z Rowdym na czele w żelaznym uścisku trzymali swoje pozycje nie pozwalając na dominację nad nimi. Od starszych psów uczyli się jak sobie poradzić, jak skutecznie manewrować kłamstwem, jak korzystać z uroku osobistego. Mało kto był w stanie oprzeć się trzem szczeniętom a z wiekiem sytuacja ta nie uległa zmianie. Nieporadne maluchy wyrosły na pewnych siebie, wojowniczych młodzieńców. Idealni zastępcy starzejącego się Cole'a. Po latach walki o utrzymanie władzy pies był już zmęczony i nie tak zręczny jak kiedyś. Wszelkie przejawy buntu niszczył już w zarodku, coraz ciężej było jednak budzić szacunek. Psy widziały jego słabość. Niewielkim zaskoczeniem była wiadomość o nagłej śmierci psa. Doberman zgasł wraz z przybyciem słońca. Nagle trójka dwuletnich psów została całkiem sama ze sforą na głowie. Początkowo było całkiem dobrze. Psy opłakiwały starego Cole'a, nic nie wskazywało na jakieś bunty. Było spokojnie. Nie na długo rzecz jasna.Wiecie jak to bywa z władzą, prawda? Na każdą w końcu znajdzie się jakiś chętny. A jak najszybciej ją zdobyć? Pozbywając się największego protegowanego do pozycji Alfy - Rowdy'ego. Pies najlepiej radził sobie z dbaniem o sforę. Był sprytny i wiedział co robić by zdobyć uwielbienie ludu. Razem z Gabem oraz Tuckerem tworzyli idealnie dobrany zespół. Ale każdy zespół można zniszczyć za pomocą jednej, skromnej i kuszącej rzeczy - suczce. Przybycie Betrayal było niezwykłym zdarzeniem w sforze. Nagle do ich spokojnego społeczeństwa wdarła się ekstrawagancka i śmiała seterka zawracająca w głowie niejednemu psu. Nikogo nie zdziwiło, gdy od razu udała się do panującej trójki. Powoli motała im w głowach, budząc płonne nadzieje i marzenia. Już ledwie po tygodniu między braćmi wybuchł konflikt. Nagle ich braterskość została zastąpiona nienawiścią. W sforze zapanował chaos i niepewność. Obawiano się tyranii, zamachu stanu. Nikt nie chciał by nastały czasy anarchii. Nikt jednak nie mógł już zatrzymać tego wyścigu po koniec.
Za upadek sfory można uznać próbę zabójstwa Rowdy'ego. Gdy wreszcie zyskał w Betrayal partnerkę ta tego samego dnia żachnęła się na jego życie. W ostatniej chwili uniknął ostrza, wyrywając go suce i kierując siłę uderzenia prosto w nią. Seterka zmarła szybko, wykrwawiając się. Pozostałe psy szybko zorientowały się co się dzieje. Większość uciekła przed niebezpieczeństwem, te które zostały zaczęły walkę o władzę. Rowdy, Gabe i Tucker znów zjednoczyli się. Rodzeństwo po kilki dniach beznadziejnej próby utrzymania pozycji, opuściło miasto. Wciąż jednak wisiało nad nimi widmo śmierci. Ich zgonu pragnęło wielu. Niektóre psy żądne zemsty wyruszyły za braćmi. Nic już nie było w stanie zagwarantować im bezpieczeństwa póki byli razem. W końcu po długim pożegnaniu każdy ruszył w swoją stronę. Rowdy z bólem w sercu kręcił się po całej Europie szukając swojego miejsca. W ciągu tych lat zdobył wiedze i umiejętności. Zaciągał się do różnych sfór, szybko jednak je opuszczał. Żadna nie chciała mieć go na dłużej. Dopiero po długim czasie, będąc na skraju wyczerpania spotkał starego spaniela. Pies, o dziwo, przyjął go, zaopiekował. Grand, to imię już na zawsze będzie pamiętać. Spaniel przywrócił go do życia, zaczął uczyć prawdziwych wartości. Pod jego opieką Rowdy szybko odzyskał siły a przy okazji nowego siebie. Nie da się wyrazić słowami jak wiele zawdzięcza staruszkowi. Razem spędzili kilka dobrych lat. Aż pewnego dnia Grand po prostu zniknął. Zostawił Rowdy'ego samemu sobie. Ale doberman widział już co ma robić. Zgodnie z wskazówkami spaniela dotarł do pewnej sfory. Ku jego zdziwieniu został przyjęty, nikt nie przejmował się pozycją, którą objął. Wreszcie po latach tułaczki poczuł się na swoim miejscu. Teraz stara się wieść normalne życie, nie budząc się każdego dnia z uczuciem chłodu przy sercu.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Doberman
  • cieczka: Nie dotyczy
  • kolor oczu: Zazwyczaj bursztynowe choć bywa, że mienią się żywym złotem lub miedzią. Wszystko zależy od humoru psa.
  • budowa ciała: Jak przystało na Dobermana Rowdy jest psem szczupłym o sportowej sylwetce wpisanej w kwadrat. Trudno dostrzec w nim gram zbędnego tłuszczu. Posiada szeroką klatkę piersiową oraz silne nogi z małymi łapami. Jest wysoki, jego mięśnie są dobrze widoczne. Daje wrażenie nieugiętego i walecznego psa, z którym lepiej nie zaczynać. Ogon jest krótki wedle wymagań rasy. Smukła szyja przechodzi w zgrabną, suchą głowę. Z góry można zauważyć mocną szczękę gotową rozszarpać każdego napastnika. Kufa jest dobrze wypełniona. Przyjazne nastawienie psa zdradzają migdałowe oczy. Bursztynowe spojrzenie nie umie kłamać, zwykle zerka z uwagą i sympatią. Nie odnajdziesz tam surowości i agresji, najmocniejszą emocją jest płonąca wesołość. Nadaje mu mylne wrażenie nieco zbyt żywiołowego, zdolnego w jednej chwili zniszczyć ciężką pracę innych. Uszy są postawione na sztorc, niezbyt długie. Wedle psich standardów zdecydowanie przystojny i zwracający uwagę płci przeciwnej.
  • kolor sierści: Niema co się doszukiwać oryginalności. Najpopularniejsza u tej rasy czarna podpalana.
  • głos: Shinedown - Her Name Is Alice

UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: Anika191

IMIĘ: Skrycie i prawdziwie, nazywa się Ivan, tobie jednak nie odpowie na to pytanie, bądź przedstawi się jako Sasha. Szczerze powiedziawszy, prócz rodziny nikt nie zna jego prawdziwego imienia. Wątpi, aby w jakikolwiek sposób mogłoby to ulec zmianie.
PSEUDONIM: Nie, nie, nie. Żadnego pseudonimu, czy ksywki nie ma i mieć nie zamierza. Bo i po co, skoro ma swoje imię? Nie widzi sensu w skracaniu go, przerabianiu, czy innych bzdet. Z drugiej jednak strony śmiało można uznać ‘Sashę’ za pseudonim. Tak dla upierdliwych.
DATA URODZENIA: Piętnasty sierpnia
WIEK: Starość we wszystko wierzy. Wiek średni we wszystko wątpi. Młodość wszystko wie./4 lata
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Cichociemny
CHARAKTER: Ivan to iście specyficzna osóbka, tajemnica nie do rozwikłania dla zwykłego psa. Na pierwszy rzut oka, zwykły, zadufany w sobie ruski żołnierz. Pies interesujący się wyłącznie czubkiem własnego nosa, pozbawiony uczuć i jakiegokolwiek sumienia. Ot, najzwyklejszy w świecie wilk. Cóż, tak jak często w jego przypadku bywa, pozory mylą, choć zdecydowanie ma w sobie coś z ‘niegrzecznego chłopca’. Pod powłoką, stworzoną w celach defensywnych, kryje się rozbita na kawałki dusza zagubionego szczenięcia obrażonego na cały wielki, otaczający go świat. Nie sposób przebić się przez obronną barierę, a trzeba wiedzieć, że sam Ivan zadania zdecydowanie nie ułatwia i nie ma zamiaru tego robić. Im chętniej będziesz zaglądać w przeszłość i oczy zwierzęcia, tym zdecydowanie mocniej będziesz stamtąd wypędzany. Nie bierz go za idiotę wylewnego niczym skrzywdzone przez los dziecko. Nie licz na poruszające chwile zmian i wspólne rozmawianie o problemach tego świata. O tym, że ta bestia będzie w stanie cię wysłuchać, a nawet pocieszyć! Każdy, nawet największy optymista, odważny śmiałek chcący zbawiać świat zawiedzie się. Niestety, Ivan się nie zmienia, każdego uważa za co najmniej niegodnego uwagi, czy zainteresowania. Głupotą byłoby sądzić, że stwierdzi inaczej. Na jego splamionym krwią pysku rzadko kiedy można dostrzec choćby delikatny uśmiech. Ivan nie przejawia żadnych oznak posiadania poczucia humoru, nawet nie stara się udawać, że coś go bawi. Kiedy chce umie być szczery, aż do bólu. Zdaje się, że żaden nie jest w stanie odczytać emocji targających psem, tylko ci, którzy mieli okazję poznać go lepiej mogą domyślać się czegoś po wyrazie ślepi. Naturalnie, sam utrudnia dokonanie tego, jak tylko może. W wojsku zjednał sobie grono przyjaciół, poddawał ich ciężkim próbą, które skutkowały zwiększeniem zaufania i zaciśnięciem relacji. Czy i ciebie czeka ciężka przeprawa poprzez wymyślne plany czworonoga? Niewykluczone, pamiętaj jednak, że choć jeden, drobny błąd popełniony przez przypadek odsuwa się od osiągnięcia celu, zazwyczaj bez możliwości ponownego podjęcia się kosmicznego zadania. Znany jest ze swej wyniosłości, choć i wulgaryzmami umie rzucić. Unosi się niesplamioną dotąd dumą, doskonale zna swoją wartość i przez bezsensowne kłótnie z psami poszkodowanymi przez los, tudzież mocno niedorozwiniętymi, nie ma zamiaru jej zaniżać. Uległość również nie leży w zwyczajach Ivana, aczkolwiek świetnie zdaje sobie sprawę, że w niektórych sytuacjach trzeba ustąpić. Ma raczej władcze podejście do świata, kiedy może – dominuje. Woli mieć kontrole, aniżeli zaufać komuś innemu. Owszem, jest ambitny i bardzo wymagający wobec innych, jeszcze bardziej wobec siebie samego. Dążenie do wyznaczonych celów, czy spełnianie obietnic bierze na swe barki niczym codzienne wyzwania. Uwielbia to robić, bowiem może sprawdzić swoje umiejętności. Jaki zdrowy pies nie lubi tego skoku adrenaliny w żyłach? Ivan zawsze działa stanowczo i zdecydowanie. Rzadko kiedy nie radzi sobie z presją otoczenia, stara się stawać na wysokości postawionego wcześniej zadania. Zachowanie zimnej krwi także nie pozostaje mu obce, zdaje się wyczytywać emocje i zamiary innych, postępować tak, jak powinien. Preferuje prace w samotności, taką gdzie nie będzie polegać na kimś innym. Psy zawodzą, dobrze o tym wie, nie chce narażać siebie na niebezpieczeństwo. Zdecydowanie można uznać go za myśliciela. Nieprzenikniony umysł kalkuluje błędy innych, roztrząsa sprawy nurtujące Ivana, dając jasne i przejrzyste wyjaśnienie. Działa w interesie najlepszym dla siebie, w pewnym stopniu można określić go jako egoistę. Nie narzeka na samotność, czy odrzucenie. Doskonale wiedział na co się porywa. Bycie podejrzliwym wobec innych skazało go na taki, a nie inny los. Radzi sobie świetnie z własnymi problemami, nie zdarzyło się, aby potrzebował czyjejś pomocy. Zastanawia się i głowi czy nadejdzie taki dzień, w którym będzie w stanie zaufać bliźniemu. Zbyt długo szukał. Poddał się, a obwinia za to własną słabość i głupotę. Teraz czeka, aż ktoś okaże się szukać jego, a nie na odwrót. Należy mu się ta odrobina zainteresowania, choć tak jak wcześniej zostało napomknięte, nigdy nie chciał stać w świetle reflektorów. Chciał stać obok, nie przed, ani za: ‘Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.’ Przyjaciele, kolejna kwestia warta grubszego poznania, z resztą, jak sam Ivan. Ci nieliczni mogą śmiało rzec, iż było warto. Grupka wybrańców jest jednak wciąż nader skromna. Znajduje się w niej Lena, jego siostra oraz najmądrzejszy pies jakiego w życiu spotkał. Oktawian, bowiem takie nosił imię, wytknął mu błędy popełniane co dnia i naprowadził na właściwą ścieżkę, następnie sam odszedł do lepszego świata. Nie posiada specjalnych warunków czekających na spełnienie ze strony ewentualnego przyjaciela. Każdy jest inny, a pies doskonale zdaje sobie z tego sprawę. To jednak nie zmienia faktu, że bliższe poznanie umożliwia ujawnienie wcześniej ukrywanych cech. Naturalnie, zarówno tych złych jak i dobrych, bo przecież nikt nie jest idealny. Ukazuje się jego prawdziwe oddanie i lojalność wobec bliskich, nie zapomina twych uczynków, będąc dla niego kimś ważnym, już zawsze nim pozostaniesz i wówczas możesz liczyć na szczerą pomoc płynącą prosto z serca. Na jego ustach częściej widujesz uśmiech, a on sam powoli zaczyna ci ufać. To jednak zdarzyło się dwa razy, nie zanosi się na powtórzenie intrygującego zjawiska. Wobec nieznajomych pozostaje sceptycznie nastawiony, mierząc ich wyzywającym wzrokiem, zdolnym wyprowadzić wielu z równowagi. To do ciebie należy pierwszy krok, jak postąpisz? Co postanowisz? Czego dokonasz? Właśnie od ciebie zależy jakie relacje będą panować między wami w późniejszym czasie. Okażesz się być na tyle zajmujący, że Ivan zwróci na ciebie swoją uwagę? Może odtrąci cię, zepchnie na tak zwany drugi plan zajmując się innymi? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Niestety, powszechna opinia wierzy w brak uczuć, a nawet serca naszego bohatera. Uparcie ustają przy swoim, głosząc fałszywą brutalność wilczaka. To automatycznie skreśla cię z jego własnej listy wartości, możesz być pewien, że od tej chwili zostajesz skazany na gorszą stronę psa. Walczy równie dobrze zębami, co słowami. Zdoła zmieszać cię z błotem, duma i honor są dla niego ważne, jak nie najważniejsze. W kasze nie będzie dawać sobie dmuchać. Kolejną zagadką pozostaje romantyczna strona Ivana. On sam twierdzi, że w życiu nie doznał uczucia prawdziwej miłości, wykluczając tą między synem, a rodzicami czy rodzeństwem. Niektórych dziwi obojętność z jaką traktuje suczki, zupełnie tak jakby płeć nie miała żadnego znaczenia. Według niego po prostu nie zasługują na specjalne względy, a wierzy, że są zdolne wykonywać zadania tak samo dobrze jak psy. To chyba nie jest nie fair, czyż nie? Z pogardą traktuje wszelakich amantów kręcących się wokół ‘niedostępnych’ i ‘trudnych’ suczek. Ciężko jest mu zrozumieć głupotę, tę powszechnie znaną naiwność powodującą takie, a nie inne zachowania. Miłość można uznać za jego jedyną słabość, a raczej wroga, na którego wciąż wytrwale czeka, aby móc zmierzyć się z nim jak należy. Na szacunek długo pracował, zdobycie uznania trwało jeszcze dłużej, z zaufaniem to zupełnie inna bajka. Dla niego te sprawy mają wysoką wartość, acz zdał się łagodniejszy, więc na start dostajesz dozę szacunku. Stracisz go, a może zachowasz zdobywając dwie kolejne wartości? W drodze po nie psy są w stanie zrobić naprawdę dużo. Odkrywają własne słabości i lęki, uczą się je przezwyciężać, a nawet nad nimi panować. Większość żałuje i narzeka, bo i na co im to było? Tylko garstka mądrzejszych w duchu jest Ivanowi za to wdzięczna, nawet dozgonnie. Czas zmienia wszystko prócz wilczaka, od lat pozostaje takim samym arogantem, ‘niewzruszonym’ i bezwzględnym. Zrobisz coś w tym kierunku? W pewnym sensie broni się jak może przed bliższym spotkaniem. Boi się zawieść, zwątpić w jego braci i siostry, jedyne stworzenia, w które wierzył. Panika popycha go do nietypowych rozwiązań, tych mniej jak i bardziej rozsądnych. Kiedy trzeba, staje do walki broniąc własnych przekonań i wartości. Można zarzucić mu wachlarz wad od ciężkich po lekkie, jednak nikt nie może odmówić mu prawdziwej odwagi. Pewnością siebie może grzeszyć. Dla najbliższych nie zawahałby się oddać własnego, cennego ponad wszystko życia. Czegoś o co tak zażarcie walczył, mógłby zamienić za kogoś kogo zwyczajnie kocha. Czy można nazwać to poświęceniem? To podlega, tak jak parę innych cech, własnej ocenie. Co takiego spowodowało tę pewność? Długie życie w samotności? Może tak rozpaczliwe wołanie o pomoc w chwilach zwątpienia i bólu? Przyczyn oraz powodów można się doszukiwać, ja postaram wytłumaczyć to strachem. Bojaźnią o własną duszę, o złe uczynki, których dokonał w swym nędznym życiu, wreszcie o chorobliwą zazdrość. Tego wszystkiego żałuje, wiadome jest natomiast jedno. Chce za wszystko zadość uczynić, zrobić coś, co mogłoby zesłać cień na przewinienia. Do tego niewątpliwie będzie potrzebował wsparcia, nie ośmieli się prosić o nie bezpośrednio.  Prawdopodobnie nie istnieją na świecie wartości mające większą wagę od drugich, bynajmniej Ivan tego nie uznaje. Szansę daje zarówno kłamcom i łgarzom, jak i szalonym optymistom. Poślizgnął się na ocenianiu po opiniach i pozorach, nie chce popełniać tego samego błędu. Można przyłapać go na prawdziwe spontanicznych zachowaniach, wywołanych urokiem chwili. Zdarza się mu postępować nazbyt szlachetnie, to rzadkie przypadki, dzięki czemu jeszcze bardziej wyjątkowe. Na oklepany już happy end można dodać, że Ivan to wspaniały towarzysz, oddany swym zasadom i licznym postanowieniom, jego słowo ma wielką wartość. Nikt nie zdołał się na nim zawieść, on chce tylko możliwości zaufania, poczucia czegoś nowego. Czegoś ciekawego.
UMIEJĘTNOŚCI: Pies szczyci się niezwykłą sprawnością fizyczną, bądź co bądź typową jak na jego wiek, poniekąd spowodowaną licznymi i ciężkimi treningami. Choć nie jest to dla niego czymś przyjemnym, wygląd przyciąga spojrzenia wielu suczek, jak i zaintrygowanych psów. Silnie umięśnione tylne oraz przednie kończyny pozwalają na szybki bieg, w miarę niezmienianym tempie. Zawdzięcza im nie tylko szybkość, ale i niespotykaną skoczność. Żadna przeszkoda nie jest mu straszna, każdą jest w stanie pokonać z kpiącym uśmiechem na pysku. Nieczęsto zdarza się, aby zahaczył o coś łapami. Kolejną umiejętnością, którą może się do woli szczycić jest zwinność, starannie i dokładnie wyćwiczona. Często ją wykorzystuje, przy pokonywaniu zdradzieckich zakrętów, dajmy przykład. Ten fakt dodatkowo dosmacza wrodzona wytrzymałość odziedziczona w genach po wilkach, pozwalająca na długie walki, wyczerpujące biegi lub dni przetrwane bez picia i jedzenia. Choć Ivan posiada wiele przydatnych umiejętności i zdawać by się mogło, że nic nie jest mu obce, to trzeba wiedzieć, iż niezbyt dobrze radzi sobie w wodzie. Zdecydowanie nie grzeszy zdolnościami pływackimi. Idealną podstawę, której można by mu pozazdrościć reprezentuje należycie, obnosząc się z wyrafinowaniem i pełną elegancją. Psa, można określić jako doskonałego tropiciela, jego węch jest niezawodny, może na nim w pełni polegać. Wyostrzony wzrok dostrzeże najmniejsze szczególiki nawet w największych ciemnościach. Możesz spokojnie mu zaufać, bezpiecznie doprowadzi cię do domu, wybierając ścieżkę odpowiednią dla twojej kondycji. Pod jego opieką nigdy nie stanie ci się nic złego, to może ci obiecać, a nawet przyrzec, jeśli wolisz. Bójki to coś co doskonale mu wychodzi. Ponownie wdzięczy jest za to niezliczonym treningom, jak i praktyce na prawdziwym polu walki. Szczyci się siłą, owszem, pomimo wątłej budowy, jest w stanie pokonać nie jednego agresora. Ciosy są doskonale wymierzone, uderzają w czułe miejsca osobników, bądź co bądź, ma doświadczenie.
ZAUROCZENIE: ...ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami./Brak.
EX: ---
SZCZENIĘTA: ---
RODZINA:
  • Annabelle – biologiczna matka psa, suczka przez całe życie walcząca o potomstwo, a następnie stająca na głowie, aby to potomstwo należycie wychować. Poświęcała wszystko co miała, byleby uszczęśliwić trzy puchate kulki, jedyne szczenięta, jakim przyszło jej dać życie. Każdego poranka była z nich dumna, a rozumiała pociechy jak nikt inny. Mogłaby się okazać przykładem godnym naśladowania.
  • Brezno – biologiczny ojciec Ivan’a. Psi weteran, służył w armii Słowackiej, pełniąc wyczerpującą i nader długą służbę, niewątpliwie został mentorem naszego bohatera, obrano go sobie za przykład i starano naśladować. W podejściu do życia jak i stylu bycia. Ivan, Lena i Sasha nie byli jego jedynymi szczeniętami, Brezno uznany pies do reprodukcji…
  • Sasha – starszy brat. Ivan skrycie zazdrościł mu wszystkiego, a już najbardziej uwagi, którą Brezno poświęcał starszemu synowi. Nie było łatwo dorastać w cieniu kogoś o niebo lepszego, tutaj już, we wczesnym dzieciństwie rozpoczęła się cicha rywalizacja między dwoma braćmi. To również od Sashy zapożyczył sobie swój pseudonim.
  • Lena – młodsza siostra. Od zawsze podążająca ścieżką matki, choć o wiele bardziej frywolna i zdecydowanie mniej zdyscyplinowana. Przyklejony ‘banan’ do pyska powodował, iż brano ją za pogodną. Według Ivana była zbyt nudna, nie miała charakteru. Cóż, takie jego zdanie.
HISTORIA: Tak jak w każdym przypadku zaczęła się dość optymistycznie, doprawiona nutką smakowitej nadziei. Czym innym mogą okazać się narodziny trzech szczeniąt w zaczynającej swe podboje, amatorskiej hodowli wilczaków? Wszystko szło jak należy, podręcznikowo, można by rzec, powoli brnęli przed siebie poznając otaczający ich świat i czyhające w nim niebezpieczeństwa. Rozrabiając, baraszkując i odkrywając tajniki świata. Każde z młodziaków przejawiało inne cechy i zainteresowania, byli kompletnie różni. Znając Sashę na pewno nie odgadłbyś jak w danej sytuacji zachowa się Lena czy Ivan. To czyniło ich jeszcze bardziej wyjątkowymi. Annabelle stawała na głowie, aby należycie wychować pociechy. Co też jej się w pewnym stopniu udało. Choć to podlega własnej ocenie. Nie mniej, prawdziwym przykładem godnym naśladowania okazał się być nie kto inny jak sam ojciec miotu, Brezno. Ivan ślepo w niego zapatrzony starał się zrobić wszystko, byleby zaistnieć w jego oczach pokazać na co go stać. Niestety, nigdy tego nie dokonał. Jego czyny zawsze ginęły w sukcesach odnoszonych przez Sashę, najstarszego psa w rodzeństwie. Stracenie nadziei w kolejnych dniach było tylko kwestią czasu. Nastąpiło to stopniowo, malała, aż w końcu zniknęła całkowicie, a miejsce dla niej zajęła pusta obojętność. Rodzeństwo sprzedano, każde trafiło do innego właściciela. Lena stała się światowej sławy championką i matką wielu szczeniąt. Sasha, tak jak wcześniej jego ojciec, został przyjęty do Słowackiego wojska z otwartymi ramionami. Ivan natomiast trafił w ręce rosyjskiego milionera. Dobrze wspomina tamte dni, żył w dostatku, niczego mu nie brakowało. Własny ogród, w którym mógł do woli przebywać, dwójka dzieci zachwyconych nowym zakupem ojca i w końcu dobroduszna opiekunka domu, codziennie obdarowująca młodziaka smacznymi kąskami. Kto śmiałby odważyć się narzekać? Za to wszystko nie oczekiwano od niego niczego innego, prócz strzeżenia posesji.
Tutaj właśnie zaczyna się jego wątpliwa kariera. Milioner włożył w psa kupę pieniędzy, karmiony najlepszą karmą na rynku z dosypką sterydów powodujących niecodzienną wielkość Ivana, poddany licznym zabiegom mającym na celu ulepszenie zwierzęcia, długie i nader żmudne tresury zrobiły z niego to, czym egzystował w kolejnych latach swego nędznego, czy też bezcelowego bytu na ziemi. Polecenia wykonywał z nadzwyczajną ostrożnością, ale i niebywałą skutecznością. Nigdy nie popełniał tego samego błędu parę razy, nigdy też nie śmiałby skrzywdzić członka rodziny. Zapytacie, czy ich kochał? Nie. Czuł się wobec nich zobowiązany, musiał spełnić cholerny psi obowiązek, być oddanym i lojalnym. W domu zaczął pojawiać się rosyjski generał, wielokrotnie uhonorowany, utytułowany. Przejawiał chorobliwą wręcz fascynację na punkcie Ivana. Postawił sobie cel zdobycia tego psa. Najpierw starał się kulturalnie, chciał go po prostu odkupić. Niestety, odmówiono mu, toteż zaplanował idealne porwanie, co też inteligencji nie wymagało. Nie było to trudne, bowiem wilczak w żaden sposób nie czuł się związany z milionerem, jego żoną, czy dziećmi. Generał nie był obcą osobą, a już wcześniej zdarzało się, że to on wydawał mu drobne polecenia. Zwyczajnie za nim poszedł i siedział cicho, tak jak mu nakazano. Dlaczego nie? ‘Od teraz służysz jedynie mnie. Zrozumiano?’ Słowa wypowiedziane z pełną mocą i niespotykaną dotąd złością wywarły na Ivanie wrażenie. Temu osobnikowi lepiej się podporządkować, możesz nie wygrać, uważaj, bądź czujny, podpowiadał umysł. Limuzyna, w której się znajdowali zatrzymała się dopiero na miejscowym lotnisku, tam przesiedli się do prywatnego samolotu. Przez całą drogę Generał rozmawiał przez telefon, głos miał przyciszony, a mówił bardzo szybko, nie sposób było go zrozumieć.  Jak można się łatwo domyśleć Ivan szybko pożałował swojej decyzji. Następnego dnia rano znalazł się w jakimś ośrodku szkoleniowym. Żadne słowa nie zdołają opisać tego, co tam ujrzał. Psy zachowywały się jak pozbawione rozumów maszyny. Bez zawahania wykonywały rozkazy dwunożnych, zdawać mogłoby się, że najzwyczajniej w świecie bezgranicznie im ufały. Nie rozumiał tego, nie chciał tego rozumieć. To nie mieściło się w jego najśmielszych wyobrażeniach. Jednak coś go tchnęło i stwierdził, że z łatwością odnajdzie tu siebie, a przynajmniej będzie się starał wspiąć na sam szczyt. Już nie dla kogoś innego, a dla własnego poczucia wartości. Jak postanowił, tak uczynił, szybko zaskarbił sobie zaufanie zarówno żołnierzy, jak i towarzyszy broni. W hierarchii ustawionej między nimi, psami, zaszedł bardzo daleko, aż do samego końca. To na szczęście nie zmieniło go w bezmyślną maszynę do zabijania, nie. Pozostał tym samym psem, nie do końca udomowionym, jak mówił Generał. Pierwsze misje były banalnie proste, polegające na znalezieniu ofiar katastrofy. Następnie zajął się wykrywaniem narkotyków czy szkodliwych substancji na lotniskach. Dopiero pod koniec swojej dobrej passy stanął na prawdziwym polu bitwy. Doskonale pamięta tamte dni: Niebo, zasnute szarą mroczną powłoką jakby wiedziało co stanie się tutaj, na ziemi. Ivan wyglądał zza jednego z czołgów postawionych parę kilometrów od ukraińskiej granicy, sycił wzrok idealnie równym rzędem psów gotowych oddać życie za właścicieli. Po drugiej stronie rozciągało się miasto, w ruinach po ciężkich bombardowaniach i ostrzeliwaniach. Cywile co chwila pojawiali się na polu bitwy, zamieniając parę słów z bojownikami. Ukraińcy dobrze wiedzieli kim są ludzie w nieoznakowanych mundurach. Dobrze znali te psy, teraz zdolne do rozszarpania tętnic. Nie widzieli ich jednak w takiej sytuacji. Nad miasto nadciągała armia ukraińska, chcąca ratować ostatki metropolii. Oni, rebelianci, szykowali się na ponowne odbicie. Później wszystko potoczyło się już gładko i szybko, nowa taktyka z wykorzystaniem czworonogów okazała się być strzałem w dziesiątkę, na tłum uzbrojonych, dobrze wyszkolonych żołnierzy posłano psy. O dziwo, zdołały dokonać więcej, aniżeli pozostali rebelianci w ciągu ostatnich tygodni. Następnie wypuszczono właśnie jego, Ivana, perełkę, Ostatnią Nadzieję. Między uderzeniami jego serca, zdumiewająco powolnego i spokojnego, można by napisać nekrolog odważnego psiego żołnierza. Do tego nie doszło, z rozpędu powalił z trzech, ci poupadali na kolejnych, zaskoczeni zaistniałą sytuacją. Przystąpił więc do swojego zadania. Wyeliminował ich wiele, zanosił karabiny jego ludziom, ryzykując własne życie. Dla tak okrutnej sprawy, jaką jest wojna. To właśnie tam doszedł do wniosku, że nie chce się w to dalej bawić. Uciekł nawet się nie pożegnawszy, uciekł w pogoni za jedynym marzeniem i pragnieniem. Za tak długo wyczekiwaną Wolnością. Długo wędrował. Żywił się dzikimi zwierzętami oraz resztkami pozostawionymi przez ludność cywilną. Im dalej na zachód tym spokojniej, więc właśnie tam się kierował. Na swej ścieżce napotkał Ronę, suczkę tak dobroduszną, że zdołała go w pewien sposób zaintrygować. Zdecydował się zostać w jej sforze, pozostając na uboczu, ukrywając cienie przeszłości, własną głupotę i brutalność. Nie wstydził się tego, po prostu obawiał się odtrącenia w tak życzliwym środowisku Sfory.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Wilczak czechosłowacki, z krwi i kości.
  • cieczka: ---
  • kolor oczu: Zdecydowanie kolor przypomina bursztyn na słonecznej plaży skąpany w promieniach, odcień płynnego złota połyskujący tajemniczym, a zarazem kuszącym blaskiem, chodzą słuchy, że wraz z nastrojem oczy Ivana zmieniają swoją barwę. Czy jest to prawdą?
  • budowa ciała: Smukła sylwetka o wyjątkowo dobrze zarysowanych mięśniach, schowanych pod płaszczem skóry. Godziny poświęcone na treningi i szkolenia, codzienne poranne bieganie, pokonywanie torów przeszkód, z dnia na dzień trudniejszych w końcu przyniosło wyczekiwane efekty. Prezentuje się nadzwyczaj dumnie, a sierść spowita błotem, krwią na pewno mu w tym nie przeszkadza. Jego spojrzenie zawsze budzi pewien rodzaj niepokoju, jest w nim ukryta pierwotna dzikość odziedziczona po wilkach. Choć ślepia zawsze są skierowane przed siebie, dostrzegają każdy, nawet najmniejszy ruch. Nieco skośne. Chude, zdawać by się mogło, że wręcz 'patykowate' łapy idealnie pasują do wyważonej budowy. Pozory mylą, co idealnie widać na przykładzie Ivan'a. Kufa stosunkowo długa, zwężająca się w miarę zbliżania się do czujnego, czarnego niczym obsydian nosa. Wargi skrywają rzędy zębów, po licznych zabiegach. O tak, ingerowała tu ludzka ręka, kły są o wiele dłuższe i zakończone stalowymi 'koronami', tylko po to, aby ulepszyć skuteczność ofensywną zwierzęcia. Trójkątne uszy, postawione na sztorc przecinają powietrze, jako jedyne zdradzając zamiary i uczucia psa, lepiej mieć się przy nim na baczności. Ogon swobodnie zwisający, pozostawiony jest sam sobie, do złudzenia przypomina kitę wilka szarego. Na całym cielsku, nawet po wnikliwszej obserwacji nie doszukasz się nawet grama niepotrzebnego tłuszczu. Na pierwszy i zazwyczaj niedbały rzut oka inni biorą go za przedstawiciela gatunku Canis lupus, co zazwyczaj odstrasza potencjalnych śmiałków. Silny kark, mocne szczęki, bystre oczy i niezłomna wola czynią z niego prawdziwą maszynę do bitew, a także zabijania. Czy mu to odpowiada? W pewnym sensie, jednak nigdy nie robił niczego dla ludzi, zawsze chodziło o jego własną upragnioną Wolność.
  • kolor sierści: Do złudzenia przywodzi na myśl umaszczenie wilka europejskiego, to znaczy żółtawoszary z charakterystycznie odznaczającym się jasnym pyskiem, zwanym powszechnie ‘maską’ oraz o odcień jaśniejszą sierścią na dolnej szyi i klatce piersiowej, dalej sięga aż podbrzusza. Posiada swój zdrowy, naturalny połysk.
  • głos: Babe I'm Gonna Leave You - Led Zeppelin
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: Orphan

IMIĘ: Nathaniel
PSEUDONIM: Nie toleruje zdrobnień swojego imienia. Woli, gdy zwracają się do niego inni pełnym imieniem, jednak niektóre psy nazywają go Marzycielem, gdyż w pewnej chwili, gdy z kimś rozmawia wyobraża sobie niestworzone rzeczy i gdy wraca do rzeczywistości mówi, że się zamyślił. Tak więc Marzyciel chyba można uznać za przezwisko
DATA URODZENIA: 21 wrzesnia
WIEK: 3 lata
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Szpieg
CHARAKTER: Nathaniel jest miły, uprzejmy. Zawsze chce zrobić pierwsze dobre wrażenie. Nie chce być kimś innym na siłę by się komuś przypodobać. Jest po prostu sobą. Lubi spędzać czas i z psami jak i suczkami, a najbardziej z tymi, w których się podkochuje, lecz gdy będzie miał wybrać tą jedyną ... wybierze i będzie tylko ją kochał. Jest wierny i oddany. Nigdy nie zamierza kłamać, bo kłamstwo jeszcze bardziej może wpakować w kłopoty. Ceni sobie, gdy inny pies zwraca się do innego pełnym imieniem, a nie zdrobnieniem lub przezwiskiem, jak to zazwyczaj czynią ludzie, chociaż nigdy z nimi nie miał do czynienia. Czasami wpada w "atak", gdy nad sobą nie panuje i się wydziera na wszystkich, lecz po chwili znów jest opanowany i można z nim normalnie porozmawiać. Często również podczas rozmowy z innym psem "zapada w trans", podczas którego myśli o niestworzonych rzeczach, a po chwili wraca do rzeczywistości i mówi, że się zamyślił. Ma dużo pomysłów i jest chętny do pomocy, wykonywania różnych poleceń. Nie jest też jakimś ponurakiem, umie się bawić i wydurniać, ale też jego zachowanie zależy od danej sytuacji, w której umie się porządnie zachować.
UMIEJĘTNOŚCI: Jest bardzo wytrwały poprzez szczenięce wędrówki, szybko umie biegać, jest dość skoczny i gibki. Może wytrzymać w dużym upale jak i w zimnie. Nie poznał żadnych komend, gdyż nie miał nigdy do czynienia z ludźmi, chociaż matka próbowała mu jak i jego siostrą wbić kilka komend, gdyby jakiś człowiek chciał je przygarnąć, ale jakoś jednym uchem wleciało drugim wyleciało. Uchwycił jednak z nazw niektóre, ale wykonywać ich za nic nie umie.
ZAUROCZENIE: Być może jest zauroczony.
EX: Brak
SZCZENIĘTA: Brak
RODZINA:
  • Nessie - matka, która pewnego dnia zniknęła bez śladu. Podobno auto ją potrąciło, gdy szukała dla siebie pokarmu, by móc opiekować się potomstwem
  • Arren - ojciec, którego nigdy nie poznał
  • Lia - siostra
  • Casandra - siostra
HISTORIA: Urodził się koło jednego z domów jednorodzinnych w niewielkim mieście. Jego matka jak i ojciec byli czystymi owczarkami szwajcarskimi, lecz tylko matka miała dom. Ojca ni Gdy właściciel dowiedział się o szczeniakach chciał je potopić, gdyż według niego były to kolejne gęby do wykarmienia. Miał to wykonać na następny dzień, gdy zobaczył urodzone szczeniaki schowane pod schodami. Jednak Nessie słysząc to po kolei przenosiła szczeniaki w bezpieczne miejsce i tym samym opuściła swój dom, bezpieczne miejsce, w którym się najlepiej czuła. Dla szczeniaków życie dziko było czymś normalnym, nie poznały zamknięcia w domu i znajomości człowieka, jednak ich matce przychodziło to z trudnością. Pewnego dnia, gdy maluchy same już chodziły i radziły sobie dosyć dobrze matka nie wróciła. Szczeniaki trzymając się razem wędrowały schowane w wysokiej trawie, gdy napotkała ich suka, która sama miała szczeniaki. Zaopiekowała się nimi i naprawdę była jak ich matka. Jednak prawdziwe potomstwo suczki nie tolerowało gości i je przepędziło. Gdy cała trójka wreszcie dorosła rozstała się i każde udało się w swoją stronę, ale obiecali sobie, że na starość się jeszcze spotkają. Nathaniel wędrowal tu i tam, aż wreszcie dołączył do Geliebte Verloren i na stałe się tam osiedlił licząc na to, że pozna wiele miłych psów.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Owczarek szwajcarski
  • cieczka: Nie dotyczy
  • kolor oczu: Ciemnobrązowe
  • budowa ciała: Jak na swoją rasę jest idealnie zbudowany. Nie za duży, nie za mały. Pomimo iż żył dziko za czasów swej "młodości" nie miał nadwagi, anie niedowagi.
  • kolor sierści: Biała, ale nie albinotyczna.
  • głos: Calvin Harris - Summer
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: animelove

 
IMIĘ: Artem, po polsku to będzie Artemiusz, nikt pewnie z tego nie skojrzysta ale dobrze wiedzieć z czym ma się do czynienia. Jeśli jednak ktoś w tłumie nazwie go Artemiuszem oznacza to że jest jego długoletnim przyjacielem.
PSEUDONIM: Nigdy nie miał zadnego sensownego zdrobnienia imienia, pseudnimu. Wodołaz to raczej jest jego drugie imię niż przeziwsko, które uzyskał sobie w rodzinie Niemców którzy nie chcąc łamać sobie języka przy wypowiadaniu jego dotychczasowego imienia (hm, nawet go nie znali, ale kto zabroni lekko podkolorować tą historię?) przerchrzcili go na Wodołaza. Jednak gdy ktoś ośmieli go nazwać jego drugim imieniem, natychmiast ta osoba maleje na wartości w jego oczach. Ot, taki z niego narcyz.
DATA URODZENIA: Właściwie nikt tego za bardzo nie wie. Artem jest najmłodszy z rodzeństwa, nie licząc Julii, to pewnie urodził się gdzieś tak mniej więcej w październiku. Zresztą, nikt o to nigdy go nie pytał to pies nie przywiązywał do tego szczególnej uwagi.
WIEK: Pół roku przesiedział w piwnicy Piotra Iwanowicza, na dwa miesiące wzięli go do straży gdzie okazał się kompletnym idiotą i niedorozwojem do tego stanowiska, później kolejne pół roku mieszkał w Niemczech i na trzy lata wzięli go do Zony, to będzie gdzieś miał ze cztery wiosny. Ten idiota Timon może twierdzi że jest najstarszy, ale to tylko dlatego że chcę się dowartościowywać w oczach innych, na tle Artema.
PŁEĆ: Pies, najprawdziwszy.
STANOWISKO: Ze względu na to że dwa lata dzierżył na sobie order Strażnika przejścia granicznego i non stop siedział pod karabinem, strzegąc niebezpiecznym granic radfioaktywnej Zony, w krainie Geliebte Verloren został Strażnikiem. Równie dobrze by się nadawał na Zabójcę, jednak przyzwyczajenie do zawodu kazało wybrać mu to pierwsze.
CHARAKTER: Jak widać, Artem pochodzi z Ukrainy. No dobra, na pierwszy rzut oka tego nie widać bo nikt nie ma takiego rentgena w oczach żeby wiedzieć kto i skąd pochodzi. Jeśli natomiast otworzy do ciebie pysk (co raczej graniczy z cudem) od razu poznasz że zamieszkiwał wschodnie granice Polski. A czemu to zawdzięcza? Akcent, cudowny akcent który w połączeniu z niskim głosem, może wywyołać pomruk aprobaty a zarazem strachu. Może i dużo podróżował, przerzucał się z kraju do kraju akcent nadal pozostał mu ukraiński. Z tego samego powodu nie zapuszcza korzeni na długo w jednym miejscu, gdyż za nim nie przepadają. To tylko dlatego że ma powiązania z ruskimi. Ot, co. Mimo Ukraińskich korzeni, nienawidzi tego kraju z całego serca. Nie jest jakimś przesadnym altruistą co gotów jest poświęcić swoje cenne życie by ratować dupę jakiemuś gówniarzowi. No, chyba że padło tutaj słowo wynagrodzenia. To co innego, wartego zainteresowania. I właśnie, oto tym sposobem została odkryta kolejna cecha Wodołaza. Chciwość. Ten pies pożąda coraz to większych dóbr, i nie przejawia szczególnych chęci do ich oddania. Może i jest egoistą, który uparcie wpatruje się w czubek własnego nosa. Ale takie zachowanie – agresywnego narcyza gotowego rzucić się do gardła na jedno słowo – powoli i cierpliwie uczyli go ludzie, karcąc za byle błahostkę. Suczki traktuje jak prawidzwe „feministki”, na równi z psami. Raczej nieprzejmuję się tym że ich siła nie wystarczy na jego zamiary, nie lubi słuchać o biadoleniu że one słabe. Chciały równouprawnienie, to mają. Artem na tle „menszczyzn” pałętających się przy wiecznie zabiedzonych suczkach, można by sądzić że jest zdrowy na rozsądku. Nie, jednak nie można. To by było lekkomyślne. Tak samo jak lekkomyślnym by było zostawienie swego życia na jego – aczkolwiek silnych – łapach. Z tego samego powodu dwójka bachorów bogatych Niemców trafiła na Oddział Intensywnej Terapii. Zabawne. Nie lubi mieć wobec kogoś zoobowiązań. Nie rozumie logiki poświęceń, może dlatego że sam nie jest do nich skłonny. Przez wiele miesięcy strżeżenia ważnej granicy, pies wykreował u siebie niesamowitą ostrożność, która jednak nie ma ujścia w rówieśnikach.  Wodołaz jest trzydziestosześcio kilogramowym kawałem agresywnego i nieokiełznanego dzikusa. Jednak pod powłoką obojętnego potwora bez uczuć kryje się zagubiony i przestraszony szczeniak, który pragnie wydostać się z tego wykreowanego przez ludzi więzienia. Oczwyiście, on sam nie będzie w stanie tego ułatwic, ba. Nawet będzie to specjalnie utrudniał. Tylko cierpliwe i zdolne psy będą w stanie poznać jego prawdziwe, wrażliwe i szlachetne „ja”. Wiele innych śmiałków już próbowało tego dokonać, ale nie zdołali przebić się przez pozbawioną uczuć twardą powłokę, a potem odchodzili, zwyzywani z licznymi ranami na sercu już więcej nie próbując dokonać niemożlowego. Artem jest jak kowadło, zawsze gdy próbujesz się w nie zagłębić wyjdziesz z połamanymi łapami.
Jednak pies który zasłuży sobie na zaufanie i przyjaźń huskiego, nie może jej żałować.
Osoba trzecia mogłaby z czystym sumieniem twierdzić że Wodołaz jest bezczelnym idiotą, chamem który próbuje zaimponować. Może i pierwsza i trzecia cecha się zgadza, ale na pewno nie jest idiotą! Potrafi mądrze wykorzystać każdy kawałek wiedzy, który dane mu było poznać. Jest sprytny i potrafi dobrze gospodarować swoją inteligencją, którą jednak wykorzystuje przeciwko innym. Nie potrafi ulokować się w Porządku, to nie jest coś co rozumie. A próby dopasowania się w postawione mu prawo okzały się kompletną stratą czasu. Psy które się tego podjęły również nic mądrego z tego nie wyniosły.
Trudno się z nim porozumieć, głównie dlatego że nie daje dojśc do słowa a wszystkie jego odpowiedzi ograniczają się do czystego kłamstwa. Rozmawiasz z nim, w tej chwili widzisz go jako eleganckiego psa który ma wspaniałomyślny charakter, a następnego ranka dowiadujesz się o nim nowych rzeczy, które zupełnie nie pasują do jego dawnej postaci. I tak w koło Macieju. Co do jego uczuć, jest romantyczny jak ziemniak. Nie potrafi postrzegać emocji, a uśmiechy odwzajemnia z trudem. Nie jest w stanie rozmawiać o byle czym, o pogodzie o tym jakie piękne kwiatki rosną na łące. Właściwie to nie potrafi docenić piękna. Dla niego wszystko jest jednakowe, równie pozbawione uczuć jak on. Według jego skomplikowanej logiki, można ranić innych do woli, jakby nie odczuwali psychicznego bólu, tak samo jak on. Żyje w przekonaniu że jest jedynym psem na tym świecie, a otaczające go inne psy są sztucznymi inteligencjami stworzonych przez ludzi, albo po prostu wytworem jego szalonej wyobraźni. Nie jest jakoś przesadnie obdarzony humorem i nie zamierza uchodzić za takiego. A jeśli rozmawiamy o Czarnym Humorze, może się nim poszczycić. W tej kwestii jest przezabawny. Czasami, gdy słyszy się ten jego akcent, jak mówi zamiast „o” - „a”, zamiast „e” - „y” i jak w jego wypowiedź są wplątywane bardziej rosyjskie niż ukraińskie słowa, nie można go brać na serio.
UMIEJĘTNOŚCI: Kiedy zacznie się robić gorąco, jedni padną po dwóch dniach nieustannej pracy, a inni dopiero zaczną się rozgrzewać. A ty? Potrafisz pracować przez kilkadziesiąt godzin jak Artem? Jeżeli chce komuś zrobić krzywdę, nie potrzebuje finezji. Znajomość tysiąca chwytów nie jest mu potrzebna. Wystarczy doświadczenie w urządzaniu zadymy. Łapy jak kamienie i twardy łeb, grzbiet jak przęsło mostu. To kryje się pod jego umiejętnością Walki. Zatrzeć ślady, ważna rzecz, zwłaszcza, gdy podąża za tobą zgraja łowców głów, dwa gangi i Wesoły Zabójca. Warto potrafić zamaskować obozowisko ,rozpalić ognisko tak, by nie wydało nawet krzty dymu. Wierz mi. On był kiedyś w takiej sytuacji. A to, że jeszcze stąpa na tym świecie, świadczy o czymś, nie sądzisz? Odpornosć na ból. Tak, tego można się nauczyć. Stare powiedzenie mówi, że z akumulatorem na jajach jeszcze żaden nie kłamał. To prawda. Ale prawdą jest także to, że jednych lamie się szybko, inni potrafią wytrzymać nawet kilka godzin męczarni. O tropieniu wiele nie trzeba mawiać. Puszczasz dwóch gości przez pustynie i czekasz tydzień, nie wracają. Potem puszczasz Artema, wraca po trzech dniach z zgubami i torbą skarbów. Jest doskonałym bleferem i nie chodzi tutaj o karcioszki, o nie. Raczej o zachowanie kamiennego pyska w najbardziej stresującej sytuacji. Często najlepszym sposobem walki jest zejście z drogi przeciwnikowi. I uwierzcie mi, Artem potrafi to doskonale. Dosłownie rozpływa się, a banda wkurzonych wilczurów mogła przejść centymetry obok niego, nie zauważając nic. I powiem wam, gdyby nie spryt i inteligencja Wodołaza, już dawno by kopnął w kalendarz. Uważaj, może stoi właśnie za tobą. Doskonale umięśnione łapy i jedna bioniczna, poniosą go z zadziwiającą szybkością i zwinnością do wybranego celu. Jest niesamowicie zręczny, żadna przeszkoda nie jest dla niego większym wyzwaniem. Kłody, wysokie na kilka metrów ogniska czy ogrodzenia pod napięciem zwieńczone ostrym drutem nie robią na nim wrażenia. W wodzie radzi sobie doskonale, przez wiele lat musiał pokonywać skażone zbiorniki wodne na terenie Czarnobyla, gdzie trudność jest nieziemska. Z tego samego powodu ma płuca jak beczki.
ZAUROCZENIE: Nie jest zainteresowany stałym związkiem.
EX: Może jakaś tam była?
SZCZENIĘTA: Żadna chyba jednak nie zostawiła niechcianej niespodzianki pod wejściem do jaskini.
RODZINA:
  • Estonia – Matka psa, która olała rodzeństwo zaraz po narodzinach. Puszczała się na lewo i prawo, a głupi ojciec wierzył we wszystko co wygadywała. Na szczęście, walnął ją tir.
  • Iwan – Niezywkły ojciec, za snów. Nigdy w życiu nie ośmieliłby się powiedzieć do niego złego słowa. Był jego idolem, uparcie wpatrywał się w jego każdy ruch. Przyjaciel i wzorzec do naśladowania, nauczyciel.
  • Julia – Właściwie jedyna przyjaciółka. Z początku „normalna”, jednak za namowami matki stała się panią lekkich obyczajów i szlag jasny ją trafił.
  • Wasyl – Brat, którego nie pamięta i raczej nie chce mieć z nim nic wspólnego.
  • Timon – Kolejne szczenię z miotu, które uważa się najlepsiejsze z najlepszych. Nienawidzą się szczerze od samych początków, równie dobrze mogli by skoczyć sobie do gardeł.
HISTORIA: Było zimno.
Tak. Było cholernie zimno. Tego dnia, o niesprecyzowanej godzinie narodził się potomek panny o lekkich obyczajach i wspaniałego żołnierza. Nadali mu imię Artem. Imię to oznaczało „bezpiecznego” i „idealnego zdrowia”. Ani jedno, ani drugie się jednak nie sprawdzało.
Niedługo po narodzinach ojciec wyruszył na służbę, a matka w drodze do swojej „pracy” zostałą potrącona przez tira. Z jednej strony rodzeństwo uniknęło niepotrzebnych gości w piwnicy u Piotra Iwanowicza w postaci kolejnych kochanków matki-dziwki ale też narazili się na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Zaczęli głodować. Podroby podrzucane przez Piotra, nie wystarczyły na wykarmienie wygłodniałego miotu który potrzebował więcej wartości odżywczych. Julia, kochana niewinna Julia poszła w ślady fałszywej matki. Nie było wyboru i w końcu podzieliła jej los, staczając się na samo dno psiej hierarchii. Właściwie była do tego zmuszona by przetrwać.
Bracia jeszcze długo nie opuszczali wilgotnej piwnicy, łudząc się na powrót ojca. Zdecydowanie, suczka była od nich sprytniejsza. Niestety, Iwan nie wracał.
Głód i wilgoć wkrótce wygoniła ich z względnie „bezpiecznej” piwnicy. Chude sylwetki, wystające kości i podkrążone oczy zdradzały dość oczywisty fakt, że nie mieli łatwo. I dochodzi jeszcze do tego oczywisty fakt, że nikt nie mógł ich nauczyć polować. Marne z nich były szkapy. Artem zadowalał się odpadkami ze śmietnika, ale Timon był bardziej wybredny. Żebrał pod restauracjami, ale po tym zawsze dostawał baty. Pewnego pięknego dnia, po prostu się rozdzielili. Bez pożegnania. Husky musiał sobie radzić sam, bez żadnej bliskiej osoby przy sercu. Dalszą część mozolnej wędrówki po śmietnikach i ganiania za wiewiórkai pozwolę sobie ominąć. Gdy miał niecały rok, złapali go hycle. Niby nic ciekawego. Najlepsze w tym wszystkim było to, że jakaś rodzina z Niemiec co niewątpliwie miała kasy jak lodu, przygarnęła go za namową dwóch bachorów. I tak został psem bardziej do obrony niż zabawy. I Artem się z tym liczył. To znaczy, już Wodołaz. Wychowywano go na typowego agresora, zamykano w kojcu z obrożą zaciskową na szyi. Nie był zaniedbywany, przybrał na wadze futro miał czyste i lśniące. Każdy gość w ogromnym domu państwa Heschtoff omijali Wodołaza szerokim łukiem, próbując nie patrzeć mu w oczy. Jedyna osoba która mogła zasłużyć na szacunek psa, była dziewzyna przychodząca sprzątać dom milionerów. Zawsze przychodziła pogłaskać huskiego, mimo surowych zakazów. Gdy małżeństwo się o tym dowiedziało, wylało piękną dziewczynę w obawie że zamieni ich groźnego obrońcę w potulnego pieska. Nasz bohater jednak szybko zapomniał o młodej dziewczynie i znów objął stanowisko strażnika. Ale nadszedł pewien dzień, gdy te rozwydrzone bachory postanowiły się z nim pobawić. „Bo czemu by nie”. Były święcie przekonane że pies nic im nie zrobi i że ich kocha. Trochę mijały się z celem. Artemiusz po prostu nie wytrzymał kolejnej serii czesania, szarpania za uszy i deptania ogonu. Na pysku miał krew dzieci swoich opiekunów. Jak się by można spodziewać, pies naraz odszedł od rodziny podobnie jak jedno z dzieci. Ha, dobrze tak gówniarzowi. Husky po raz kolejny zmienił mieszkanie. Trafił do straży pożarnej jednak ludzie szybko pożałowali wyboru tego psa. Po dwóch miesiącach, znów zmienił zamieszkanie. Zapięli go w kaganiec i postawili pod wjazdem do Zony.A jak to się stało że stracił łapę? No właśnie. Udzieliło mu się środowisko w nowym miejscu pracy. Wybuch elektrownii w Czarnobylu nie tylko udoskonalił jego ciało, ale również pozbawił jednej łapy.
Przez wiele łap wędrowania po skażonej promieniowaniem ziemi, pływania w radioaktywnych zbiornikach wodnych i walczenia z w pewnym sensie zmutowanymi psami, łapa po prostu mu odpadła. Było to dość zabawne doświadczenie. Strażnicy nie mogli pozwolić na stracenie jednej kończyny od swojeog najlepszego psa, także trafił na stół operacyjny. Po kilku godzinach, w jego ciele znajdowało się obce ciało. Bionicza łapa, udoskonalona na najwyższy poziom. Po otrzymaniu prezentu od ludzi, stwierdził że ta robota nie jest dla niego. Wyruszył po raz kolejny w podróż, by po raz kolejny zmienić miejsce swojego zamieszkania. I prędko to się pewnie zmieni. Na razie pozostał w krainie Geliebte Verloren. Bo kto wie, co przyniosą radioaktywne opary wiedzione przez wiatr?
szczegółowe informacje:
  • rasa: Może Husky, może Alaskan?
  • Cieczka: Promieniowanie w Zonie naszczęście nie zmieniły mu płci. Nie dotyczy.
  • kolor oczu: Wielu twierdzi że w głębokich i definitywnie pięknych oczach psa odbija się sam błękit nieba. Brwi nadają jego spojrzeniu groźny wyraz.
  • budowa ciała: Husky należy do osób które jedzą oczyma, także jest szczupły ale nie można powiedzieć że wygłodzony. Po prostu na jego sylwetce raczej nie znajdzie się tkanka nieporządanego tłuszczu. Chyba że nadchodzi zima, to już co innego. Smukłe łapy poniosą go w cholerę daleko, może wiele mil biec bez uzupełniania żołądka. To również jest sprawa szkodliwego promieniowania, która dla Artema jest raczej zaletą niżeli wadą. Przez to jego organizm jest niezwykle odporny i silny. Jedna łapa różni się od pozostałych trzech, bowiem jest to metalowa, doskonała pod każdym względem wojskowa proteza. Przednia łapa jest znacznie silniejsza i udoskonalona na milion sposobów przez ludzi. Zakańczają ją ostre jak brzytwa, haczykowate pazury. Nacisk tej łapy równa się z zgniatarką do aut. Gdy się uśmiacha, albo mówi zależy jak kto woli, można dostrzec idealnie spiłowane zęby na ostre, mordercze stożki które z łatwością rozrywają ciało przeciwnika. Nie może przez to jeść zieleniny, bo trudno jest mu ją przeżuć, ale nigdy nie przejawiał zachowań wegetarianina.
  • kolor sierści: Grzbiet, zewnętrzna część łap, ta sama strona ogona, szyja i „maska” na pysku są idealne czarne, tak że nawet zegarmistrz nie byłby w stanie dojrzeć tego w mroku. Pysk, „brwi” pierś i brzuch są białe, podobnie jak wewnętrzna część łap i ogona.
  • głos: Coma – Transfuzja
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: AvalonPL

IMIĘ: Marvel
PSEUDONIM: Nie... Marvel nie uznaje czegoś takiego, jak pseudonim. Po to nadano mu imię, by inni go używali. Nie potrzebuje niczego innego.
DATA URODZENIA: 20 czerwca
WIEK: 2 lata
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Zabójca (jednak nie czerpie żadnej przyjemności, ani satysakcji z odbierania życia innym i nie zrobi tego, jeśli uzna, że na to nie zasłużyli)
CHARAKTER: Charakter Marvela... Cóż, na ogół trudno go rozszyfrować, gdyż Marvel jest mistrzem ukrywania emocji - zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Przy obcych zawsze zachowuje pokerową twarz, bez względu na okoliczności. Zdobycie jego zaufania (o przyjaźni nie mówiąc) to nie lada wyzwanie. Nie mówi za wiele, tylko wówczas, gdy to naprawdę konieczne. Jest bezpośredni i woli od razu powiedzieć, o co mu chodzi, bez zbędnego przedłużania. Jeśli ktoś chce się z nim o coś wykłócać - odchodzi bez słowa. Żarty? Zapomnij o nich przy Marvelu, który każde słowo bierze na poważnie. Nigdy nie zwierza się nikomu, nie jest w stanie ulec czyimś manipulacjom. Oszustów omija szerokich łukiem. Nie lubi zwłaszcza psów, które zwykł nazywać "przylepami" - typków, które z niewiadomych przyczyn czepiają się jednej osoby, nie dając spokoju. Ach, właśnie - spokój. To właśnie Marvel ceni sobie najbardziej, szczególnie wtedy, gdy odczuwa potrzebę przemyślenia czegoś. To bystry i spostrzegawczy obserwator, choć czasami potrafi pominąć ważne szczegóły. Wszystkich traktuje równo, bez względu na pozory i uprzedzenia innych. Nie ocenia, bo wie, jak mało widać na zewnątrz, a jak wiele każdy kryje w środku. Za każdy błąd karci się w myślach. Zawsze woli wszystkiego dopilnować sam - woli polegać na sobie, niż na innych. Lubi, gdy inni odczuwają przed nim respekt, ale nie strach. Ale to tylko gruba skorupa, pod którą kryje się miłośnik wędrówek i nieograniczonej wolności. Jak twierdzi, dają mu one poczucie szczęścia. Nie miał przyjaciół, czy to w dzieciństwie, czy w późniejszym życiu, dlatego nigdy nie nauczył się okazywać otwarcie swoich emocji i odczuć. Na dłuższą metę, lepiej na nim nie polegać. Gdy przyjdzie co do czego, Marvel zatroszczy się wyłącznie o własną skórę...
UMIEJĘTNOŚCI: Cechuje go przede wszystkim wytrzymałość - zarówno na trudne warunki pogodowe, jak i na długie, wyczerpujące biegi. Poza tym, jest też dość silny, w przeszłości musiał często zadawać śmierć innym żywym istotom, toteż, chcąc nie chcąc, wyspecjalizował się w tym. Potrafi nieźle pływać, przemierzał nawet głębokie i rwące rzeki (choć nie obyło się bez urazów). Porusza się niemal bezszelestnie. Ba! Jest w stanie zniknąć komuś z oczu, wystarczy kilka sekund nieuwagi i wtedy jego rozmiar całkiem przestaje się liczyć, bo masz do czynienia z mistrzem kamuflarzu, który wykorzysta każdy element otoczenia, by pozostać niedostrzeżonym.
ZAUROCZENIE: Brak. (Nie zna takiego słowa. Gdyby był już w kimś zauroczony, to najprawdopodobniej po prostu olałby potszepty serca.)
EX: Brak. (I ma nadzieję, że zawsze tak pozostanie.)
SZCZENIĘTA: Brak.
RODZINA:
  • Ojciec - Odin - nigdy się nie poznali, był to pies nierasowy, ale łączący cechy (zarówno wyglądu, jak i charakteru) psa eskimoskiego, łajki zachodniosyberyjskiej i husky syberyjskiego.
  • Matka - Juno - jedyna droga Marvelowi osoba, rasowa suka wilczarza irlandzkiego.  
  • Rodzeństwo - Marvel przeżył jako jedyny z licznego potomstwa Juno i Odina, nie znał swoich braci i sióstr.
HISTORIA: Sądzi, że nie jest ona warta zbyt wielkiej uwagi. Urodził się w jakiejś odludnej wiosce. Nawet nie wie dokładnie, w jakim kraju, choć lubi myśleć, że była to Irlandia - ojczyzna jego rasy. Jego ojciec był zwykłym kundlem, psem wieśniaków, który mimo swojego niezbyt szlachetnego pochodzenia uosabiał wszystkie porządane u psa cechy. Był świetnym myśliwym, ale też powierzano mu stróżowanie i pilnowanie stad owiec oraz bydła. Natomiast matka Marvela - Juno, była rasową suką wilczarza irlandzkiego. Kiedy miał zaledwie kilka tygodni, on i jego matka zostali kupieni przez jakiegoś wędrowca. Następnego dnia wyruszyli z nim w dalszą drogę. Matka Marvela polowała i jego też nauczyła tej sztuki. Psy bardzo przydawały się ich właścicielowi, dla którego stały się bezcenne. Podczas wędrówki, co jakiś czas trafiali na wioski, których mieszkańcy za każdym razem chcieli odkupić dwa wilczarze. Wędrowiec nigdy nie ulegał namowom, nawet wówczas, gdy za psy ludzie proponowali kolosalne sumy. Jednak wkrótce nastały chude lata - każdy okruch nadający się do zjedzenia był na miarę złota. Wędrowiec oddalił się na pustkowia, zbudował chatę na skraju lasu i został tam. Pewnego zimowego dnia, z resztą, jak codzień, wybrał się na polowanie. Zabrał ze sobą tylko Juno. I już nigdy nie wrócił do domu z powrotem. Marvel, po odczekaniu doby, wyruszył na poszukiwanie ich. Po długiej, wyczerpującej drodze, znalazł ciało matki, a zaraz po nim właściciela, leżące w wielkiej kałuży zamarzniętej krwi. Opuścił tamte strony i wędrował przed siebie. Wspomnienie śmierci matki i jego właściciela zacierało się z każdym dniem marszu. W tym czasie spotkał wielu ludzi, zarówno złych, jak i tych, którzy potrafili okazać mu dobroć. Wszystko, czego doznał, zostawiał za sobą. Każdego dnia przewracał kartę swojej historii na nową, pustą, niezapisaną... Jego tułaczka skończyła się dopiero wtedy, gdy trafił do Geliebte Verloren.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Wilczarz irlandzki (z domieszką krwi psa nierasowego, w typie łajki)
  • cieczka: Nie dotyczy.
  • kolor oczu: Ciemnobrązowy
  • budowa ciała: Pierwsze, co rzuca się u Marvela w oczy, to jego imponujący wzrost. W końcu nietrudno dostrzec psa, który mierzy 85 centymetrów w kłębie! Ma silnie umięśnione ciało, co dodatkowo potęguje jego ogrom i majestatyczność. Posiada długie, mocne łapy, ale porusza się z elegancją. Głowę, osadzoną na zgrabnej lecz dość masywnej szyi, zawsze nosi wysoko. Ma przenikliwe spojrzenie i oczy o mądrym wyrazie. Uszy nieproporcjonalnie małe w odniesieniu do reszty ciała. Długi, kosmaty pysk kryje groźnie wyglądające zęby, z których Marvel potrafi zrobić dobry użytek (ale tylko w razie potrzeby). Na uwagę zasługuje też ogon, który jest powodem do dumy swego właściciela. Długi i szablasty, zawsze noszony na równi z linią grzbietu, ma trochę ciemniejszy kolor, niż reszta okrywy włosowej tego wilczarza.
  • kolor sierści: Płowoszara, na uszach i ogonie ciemniejsza, natomiast podbrzusze porasta jasna sierść koloru kości słoniowej
  • głos: Benedict Cumberbath
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: Nala452


SZCZENIĘTA
 IMIĘ: Frozent Heart
PSEUDONIM: Frost, Heart
DATA URODZENIA: 4 marca
WIEK: 1 miesiąc.
PŁEĆ: Pies
MARZENIE: Chciałby zobaczyć Szwecję i Norwegię a także być Lead'em w psim zaprzęgu.
PRZYSZŁE STANOWISKO: Nauczyciel łowiectwa.
CHARAKTER: Frost jest miłym i zabawnym psiakiem, z ogromnym poczuciem humoru. Optymistycznie podchodzi do życia. Dla wszystkich pomocny. Raczej ufny, wierny i lojalny. Szczery i dobroduszny niezależnie od sytuacji. Kocha dobrą zabawę, stawia radość nawet ponad konsekwencje swoich czynów. Za przyjaciółmi rzuci się w ogień. Niezbyt rozważny. Broni swoich racji, nie da sobie w "kaszę dmuchać". Nie znosi, gdy ktoś jest względem niego nadopiekuńczy.
UMIEJĘTNOŚCI: Frost jest bardo szybki. Do tego niezwykle wytrzymały i silny. Te cechy czynią go cudownym biegaczem. Kilkukilometrowy bieg to dla niego żadne wyzwanie.
PRZYJACIELE: Jego przyjaciółmi są jedynie Alaska, Kovu i Wild Dead.
RODZINA:
  • Przybrana matka - Alaska
  • Brat - Kovu
HISTORIA: Urodził się na ulicy. Jego matką była Leyla. Ojciec Frozen Heart'a nigdy nie interesował się swoim potomstwem. Gdy Frost miał miesiąc, jego matka została potrącona przez samochód i zginęła. Został przyniesiony na tereny Geliebte Verloren przez wilki, a potem znalazła go Alaska. Jednak Frozen był wtedy zbyt młody, żeby to pamiętać, więc myśli, że urodził się tutaj, jego matką jest Alaska a ojciec zginął w walce.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Husky Syberyjski
  • kolor oczu: Błękitne
  • budowa ciała: Frost jest całkiem niskim, masywnym szczeniakiem. Ma grube, krótkie łapki i długą sierść z podszerstkiem.
  • kolor sierści: Wilczo-szara z białym.
  • głos: Brak odpowiednika.
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: ranczo2003

IMIĘ: Kovu
PSEUDONIM: ---
DATA URODZENIA: 4 marca
WIEK: 1 miesiąc
PŁEĆ: Pies
MARZENIE: Kovu chciałby zostać idealnym Tropicielem.
PRZYSZŁE STANOWISKO: Tropiciel
CHARAKTER: Kovu jest małomównym i nieufnym szczeniakiem. Zamknięty w sobie. Jednak jeżeli kogoś polubi, będzie wiernym i oddanym przyjacielem. Potrafi być agresywny, właściwie nawet często taki jest. Odważny i nieustraszony. Lubi przewodzić, być wszędzie szefem. Nie jest egoistą, aczkolwiek rzadko komuś pomaga. Nie raz można go przyłapać na gniewnym warknięciu, nawet do dorosłego. Czasami wszczyna bójki. Według niego króluje prawo silniejszego.
UMIEJĘTNOŚCI: Przede wszystkim jest wytrzymały i silny. Powali nie jednego szczeniaka. Ma bardzo dobry węch i jest całkiem szybki. To zdecydowanie przyda mu się, gdy w przyszłości zostanie tropicielem.
PRZYJACIELE: Alaska, Wild Dead i Frozen Heart.
RODZINA:
  • Przybrana matka - Alaska
  • Brat - Frozen Heart
HISTORIA: Urodził się na ulicy. Jego matką była Leyla. Ojciec Kovu nigdy nie interesował się swoim potomstwem. Gdy Kovu miał miesiąc, jego matka została potrącona przez samochód i zginęła. Został przyniesiony na tereny Geliebte Verloren przez wilki, a potem znalazła go Alaska. Jednak Kovu był wtedy zbyt młody, żeby to pamiętać, więc myśli, że urodził się tutaj, jego matką jest Alaska a ojciec zginął w walce.
szczegółowe informacje:
  • rasa: Owczarek francuski beauceron.
  • kolor oczu: Ciemny brąz
  • budowa ciała: Kovu jest całkiem wysoki jak na swój wiek. Ma masywną i umięśnioną sylwetkę, niecięte uszy. Posiada krótko, aczkolwiek miękką sierść.
  • kolor sierści: Czarna z brązowymi podpaleniami.
  • głos: Brak odpowiednika.
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
AUTOR: ranczo2003