niedziela, 24 sierpnia 2014

Od Kathleen

Zostałam przyjęta do sfory. Od razu po tym udałam się wykąpać porządnie. Wreszcie gdy cały brud z bagien ze mnie zszedł poszłam dokończyć rozmowę z Ronom. Wybrałam sobie stanowisko medyczki, gdyż co do leczenia troszkę tam się znałam, ale czas się doskonaliłam. Po rozmowie chciałam odszukać Timona i podziękować mu za to, że mnie zaprowadził do Alfy, bo gdyby nie tak się potoczyło i odszedł bez słowa dalej bym chodziła tak, aż po kilku dniach dotarłabym do celu, ale byłabym pewnie tak wykończona, że kolejnych dni bym nie dożyła, więc jakimś sposobem mogłam zawdzięczać mu życie. Jednak przez cały dzień nie mogłam go znaleźć. Wróciłam do swojej jaskini, w której jakoś najmniej spędzałam czasu, nie licząc snu. Zazwyczaj gdzieś z ciekawością ogromną łaziłam i pytałam już starszych psów gdzie co jest, można było naprawdę tu się zgubić, ale żeby pytać każdego gdzie jest dany pies? To już naprawdę byłoby głupie i takie dziwne. Później pojawiłyby się plotki i inne rzeczy. Po południu na nowo zaczęłam szukać Timona i go znalazłam. Podbiegłam do niego. Przy nim czułam się bardzo mała, chociaż w sforze były jeszcze mniejsze ode mnie psy jak i było już kilka szczeniaków.
- Hej - zaczęłam jakoś - Jestem Kathleen, ta co wczoraj dołączyła do sfory - przerwałam, gdyż zauważyłam że pies jest lekko znudzony ponownym przedstawieniem się - No przechodząc do rzeczy, dzięki że mnie zaprowadziłeś do Rony. Nie wiem ile jeszcze bym po tamtym miejscu łaziła
- Po pewnym czasie znalazłabyś kogoś kto należy do sfory lub chciał też dołączyć i udałabyś się z nim - stwierdził Timon - A i mów, jesteś zadowolona z dołączenia? Czy to w tych plotkach jak to mówiłaś, też Geliebte Verloren było tak opisane?
- Bardzo mi się tu podoba i jestem zadowolona z dołączenia - uśmiechnęłam się, chociaż uśmiechałam się raz na jakiś czas - W plotkach mówiono, że wygląda jak każda inna sfora, ale się mylili. Jest tu super! - niemalże krzyknęłam
Pies przekrzywił lekko głowę i również lekko spojrzał na mnie z góry. Tak to jest fajnie być jedną z niższych ras. Ale czym się tu martwić. Zapoznałam się już jakoś z Alfą no i też z Timon'em. Teraz innych poznać i będę wiodła tu super życie.

Timon? Wybacz, że krótko :/

INFORMACJA

Witajcie moi drodzy.
Zapewne obiło wam się o uszy, co działo się na Watasze Krwawego Diamentu? Nie? No to tak w skrócie: ktoś przypadkowo wygadał się o używanych zdjęciach, a autor tego zdjęcia poinformował o całym incydencie pozostałych twórców. Zostało napisane zbiorowe zażalenie, a osoby za to odpowiedzialne pod groźbą zgłoszenia bloga, a nawet zawiadomienia odpowiednich służb zostały zmuszone do usunięcia odpowiednich zakładek.
I TUTAJ MOJA PROŚBA DO WAS
  • Jeżeli macie jakiekolwiek zdjęcia autorów z dA, to proszę o przesłanie mi linku do takowych stron, a ja w sposób odpowiedni postaram się uzyskać pisemną zgodę na używanie tych fotografii. Jeżeli jednak takowej zgody nie uzyskam będę zmuszona usunąć dany wizerunek psa z bloga, ponieważ zapewne tak samo Wy, jak i ja nie chcecie mieć z tego powodu problemów. Za wszelkie nadesłane linki bardzo dziękuję i proszę, aby przesłać mi je jak najszybciej! Wiadomość mam już przygotowaną, napisaną oczywiście po angielsku, jeżeli musiałabym uzyskać zgodę od autorów zagranicznych. O otrzymanych pozwoleniach będę was informowała na bieżąco, więc nie martwcie się na zapas. Być może znajdziecie ciekawe zdjęcia wśród innych autorów, którzy wyrazili zgodę na ich używanie i przerabianie?
  • Pamiętajcie moi drodzy, że bardzo ciekawe zdjęcia możecie znaleźć na www.flickr.com (z tej strony nie da się jednak pobrać wszystkich zdjęć, ponieważ niektóre objęte są specjalną blokadą)www.tumblr.com | www.tapeciarnia.pl bądź innych serwisach ze zdjęciami, gdzie zdjęcia nie są objęte prawami autorskimi. Sama bowiem częściej szukam zdjęć na takich portalach, niżeli na dA.
To wszystko na dzisiaj. Proszę, abyście zachowali się na tyle uczciwie i przesłali potrzebne mi informacje, bądź po prostu link do zdjęcia, a ja na pewno jakoś wyszukam autora. Wszelkie pytania, sugestie można kierować na moją pocztę, bądź e-mail.
POZDRAWIAM
administrator główny
une.brigitte@gmail.com

Od Gale'a C.D Rony

Kiedy Rona tak pisnęła myślałem że bębenki mi eksplodują. Uradowana puściła się biegiem w stronę wybrzeża, rzeczywiście było dosyć ładne. Nawet bardzo. Spojrzałem na liczne wydmy które było widać na wybrzeżu, tony piasku były pokryte miejscami zielonymi krzewami czy też malutkimi drzewkami. Tylko bystrzy mogli dostrzec jak wydmy stopniowo się przenoszą, kryształki piasku unoszone przez wiatr wędrowały dalej. Tworząc w ten sposób wędrujące wydmy. Spojrzałem dalej, w oddali było widać klify, jedne większe drugie mniejsze. Na dole były miejscami ostre skały, ciekawe ilu idiotów się na tym zabiło. Skanie z czegoś takiego bez odpowiednich obliczeń, przy różnej sile wiatru mogło się skończyć tragicznie, lub przy odrobinie szczęścia skok mógłby się udać. Jedno jest pewne, na pewno kiedyś spróbuję skoczyć. Jednak sama plaża była najpiękniejsza. Równy piasek i przejrzyste morze sprawia że aż ma się ochotę w nim wykąpać. Pozostałości po zamkach z piasków obmytych przez fale wyglądały jak starożytne ruiny. Wiatr o zapachu morza owiewał delikatnie moją sierść, wciągnąłem nosem świeżego powietrza i odetchnąłem z ulgą. Rona biegała obok fal i uskakiwała przed nimi, bawiła się jak szczenię. Czasami jej poważną postawą nie mogłem nawet sobie wyobrazić jej takiej, a tu proszę. Szczeniaczek jak się patrzy, uśmiechnąłem się lekko pod nosem i przysiadłem na piasku, obserwując to niecodzienne zdarzenie. Po chwili suczka spojrzała na mnie po czym uśmiechając się łobuzersko podbiegła do mnie. Zębami złapała mnie za ucho i zaczęła ciągnąć w stronę morza.
-Ałałałała! - krzyknąłem - dobra, pójdę dobrowolnie! Tylko puść moje ucho!
Rona oddaliła się dwa metry do tyłu, po czym zaczęła się głośno śmiać. Spojrzałem na nią morderczym wzrokiem po czym puściłem się za nią biegiem. Byłem szybszy od niej nawet z kulawą łapą, ale nie chciałem od razu wygrać. Dałem jej równe szanse. Kiedy już jej łapy dotknęły krystalicznie czystej wody uśmiechnęła się zamykając oczy. Będąc metr przed nią wykonała gwałtowny zwrot. Nie zauważyłem wielkiego kamulca, no bo jak, stała przed nim. Wywinąłem na nim orła po czym w wielkim plaskiem wpadłem do wody. Wypływając na powierzchnię słyszałem głośny śmiech Rony, kto by pomyślał że ma też taką stronę. Wyszedłem z wody, która okazała się miejscami już przy brzegu głęboka i spojrzałem na Ronę zimnym wzrokiem. Ta przez chwilę przestała się śmiać, nie mogłem wytrzymać, ta opanowana mina...Wybuchnąłem głośnym i serdecznym śmiechem ochlapując waderę wodą. Ta po chwili również zaczęła się śmiać, potem jakieś piętnaście minut spędziliśmy na zabawie w wodzie.

(Rona? Przepraszam że tak długo czekałaś)

Nowy członek - Nathaniel!

A oto kolejny członek Geliebte Verloren - Nathaniel! Naprawdę bardzo mi miło, bo nie spodziewałam się, że zechcecie tak licznie dołączać. A Tobie mój drogi Nathanielu gratuluję doboru zdjęcia, bo jest cudne oraz doboru imienia, bo za nim przepadam. Od razu przypomina mi się sługus królowej z "Zaczarowanej". Baw się dobrze i śmiech ile wlezie, a my postaramy się Tobą zaopiekować!
Nathaniel
Szpieg
autor: animelove

Od Victorii

Chodziłam po lesie. Nie wiedziałam co robić. Nudziłam się. W pobliżu nie było żywej duszy oprócz kilku wiewiórek skaczących wesoło po drzewach. Wsłuchując się w śpiew ptaków szłam dalej. Nagle w coś uderzyłam. Tym "czymś" był pies rasy Border Collie. 
-Przepraszam-powiedziałam cicho i pomogłam mu wstać.
-Nie szkodzi-odpowiedział.
-Jestem Victoria. A ty?-spytałam wpatrując się w jego oczy.
-Alex-odpowiedział.
Uśmiechnęłam się. W końcu miałam z kim pogadać.
-Widzę, że jesteś psem rasy Border Collie. Masz fajnie, że jesteś rasowcem-odparłam i nagle posmutniałam.
-Czemu mam fajnie dlatego że jestem rasowy?-spytał.
-Jak byłam jeszcze mała mój właściciel porzucił mnie dlatego, że byłam mieszańcem. Później znalazła mnie taka miła pani.Pani Dominika.Wzięła mnie do siebie i zajmowała się mną przez 2 lata. Później wypuściła mnie na wolność i trafiłam tutaj-odparłam.
-Aha-powiedział. Uśmiech zawitał na moim pysku. Alex wydawał się sympatyczny.


Alex?Brak weny :/

Od Assy C.D Alaski & Ivana

Mięso mi smakowało, ale jakoś niespecjalnie chciało mi się jeść. Jednak nie chciałam rozczarować suczki, więc jadłam dzielnie. Po kilkukrotnym pytaniu ,,Może ty też chcesz?" i mordowaniu się przy tym króliku skończyłam go, a przede mną leżała sama skora i kości oraz inne części ciała, których zazwyczaj się nie je. 
Jeszcze przez kilka dni była ciężarem dla Alaski i Timon'a, ale potem wybyłam ruszać jaskini i przemieścić się. Gorąco podziękowałam moim opiekunom, zabrałam niedźwiedzią skórę, razem z resztkami zawartości w mięsie (nie mogłam się z nimi nie podzielić) i wyszłam. Przypomniałam sobie okolice gór i postanowiłam, że to tam się osiedlę. Psy często opowiadały mi o terenach, więc dowiedziałam się na prawdę wiele. Teraz chciałam to zwiedzić. Powędrowałam w okolice gór. Kiedy byłam już przy ,,granicy" terenów nizinnych mocniej przewiązałam tobołek i zaczęłam lekką wspinaczkę na wzgórza. 
Wreszcie stanęłam u podnóży gór. Lekki wietrzyk muskający moje futro dodawał mi energii. Teraz szłam wzdłuż skał i rozglądałam się ciekawie lustrując otoczenie. Wreszcie coś dostrzegłam. W skale była szczelina, ale dość duża, żeby przez nią przejść. Ostrożnie weszłam tam i zobaczyłam coś niezwykłego. Była tam polanka, na której rosła bujna trawa, a po prawej ze skał spływała mały strumyczek kończąc się w niewielkim jeziorku. Gdyby tego było mało w północno-zachodnim krańcu tego miejsca znajdowało się wejście do jaskini. Weszłam tam niezwykle ostrożnie, aby nie popełnić błędu sprzed kilku dni. Kiedy zajrzałam wszędzie, na moje szczęście nie zastałam żadnego wkurzonego lokatora. Jaskinia była dość duża. Miała 3 pomieszczenia: jedno główne i dwa mniejsze ,,pokoje". A do tego, jeżeli pójdzie się w bardziej w głąb, można znaleźć się w małym, chłodnym pomieszczeniu, które świetnie nadawało się na spiżarnię. Uznałam, że to będzie idealne mieszkanie. 
~Kilka dni później~
Właśnie kończyłam porządki w jaskini, kiedy wparował do niej jakiś pies. Nie wiedziałam, czy go zapraszałam, ale wcześniej go nie widziałam. Nie zapamiętałam żadnego wilczaka ze sfory. Wkurzyłam się. Nie lubię, kiedy ktoś wchodzi do mnie nieproszony. Jednak po chwili nastąpiła wymiana zdań, a trochę później już szłam w stronę najciekawszych, a zarazem najurokliwszych obszarów, na terenach GV. Łąka. Pff! Ja i łąka Bardzo śmieszne.
- Wiesz, tą łaką to mnie uraziłeś. - powiedziałam, nie odwracając się. - Ale wybaczam. Tylko dlaczego myślałeś, że dla mnie ciekawa będzie, jakaś głupia, słodziutka polanka? - spytałam naciskając na słowo ,,słodziutka".
Jednak pies nie odpowiedział. Może to i lepiej? Nie wyglądał na takiego, którego interesowałyby łączki i kwiatki. To tak, jak mnie. 
Najpierw pokazałam mu góry. Piękne, ale i niebezpieczne. Świetne połączenie. Potem pokazałam mu ciemne lasy. Nie powiem, niezwykle intrygowało mnie to miejsce, ale nie chciałam zabierać mu dużo czasu i przeszłam dalej. Jednak najlepsze zostawiłam na koniec. A mianowicie - klify. Nie lubię wody, ale to miejsce mnie ciekawiło i zachęcało do dalszych wyzwań. Kiedy stanęliśmy na klifie, poczułam morską bryzę na pysku, która delikatnie muskała moje futro. Na chwilę zamknęłam oczy i wsłuchałam się w szum fal, które rozbijały się o ściany wielkiego zrębu morskiego. A wtedy coś mnie naszło i... Odwróciłam się pyskiem stronę Sashy, a potem zaczęłam się cofać. Wreszcie zrobiłam salto w tył i runęłam w dół. Leciałam, a wiatr wytworzył łzy, które napłynęły mi do oczu. Jednak miękko wylądowałam na pobliskiej półce skalnej, z której było przejście na klif, na którym dalej stał Sasha. Zaśmiałam się cicho i chciałam już wejść do przejścia gdy...


Ivan? Słabe, wiem :c

Od Victorii

Przechadzałam się wolnym krokiem przez tereny stada. Nagle w oddali zobaczyłam sylwetkę jakiegoś psa. Zaczęłam podchodzić bliżej. Gdy już byłam wystarczająco blisko schowałam się w krzakach i obserwowałam psa. Pies przez chwile stał w miejscu ale później chyba wyczuł mój zapach gdyż zaczął węszyć powoli zbliżając się do krzaków, w których się ukryłam. Ja niespodziewanie z nich wyskoczyłam i upadłam na ziemie. Gdy już się podniosłam pies podszedł do mnie.
-Jestem Rowdy. A ty?-spytał.
-Victoria-odparłam otrzepując się z kurzu, który zebrał się na mojej sierści i kichnęłam.
-Na zdrowie-powiedział. Uśmiechnęłam się.
-Dzięki. Też jesteś rasowy.Czyli ja jestem jedynym odmieńcem w sforze-powiedziałam.
-Odmieńcem?-spytał przekręcając łeb na bok.-Czemu odmieńcem?
-Od paru dni w sforze spotykam same rasowce, a ja jestem kundelkiem-wytłumaczyłam mu.-Przez to, że jestem mieszańcem zostałam opuszczona i zostawiona na pastwę losu. Czemu taki przykry los spotkał akurat mnie?
Ach, głupia ja!Co ja wygaduje!Dopiero co go poznałam i od razu mu wszystko mówię!


Rowdy?

Od Wild Dead'a C.D Lyry

Nie zamierzałem odpowiadać na to pytanie. Zamknąłem tylko oczy i odgrodziłem się od suczki łapą. Najwyraźniej straciła ochotę na rozmowę, bo jej mina wydawała się być coraz mizerniejsza. Wstałem. Odszedłem kilka kroków, całkowicie ją ignorując. Od ostatnich miesięcy prawie nigdy nie zdarzało mi się walczyć z innymi psami, ale ta tutaj suczka już na prawdę doprowadzała mnie do szału. Powstrzymywało mnie tylko to, że była ode mnie o niemal połowę wyższa. Przez nieszczęśliwy wypadek mógłbym ją zabić, a wtedy Rona na pewno nie pozwoliłaby na to, abym został w Geliebte Verloren. 
- Odejdź już! - warknąłem 
Czekałem aż wypełni moje polecenie, ale ona nadal tam stała. Nie wytrzymałem. Odwróciłem się gwałtownie i obnażyłem białe kły. Z mojego gardła dobiegało potężne warczenie. Collie przestraszyła się i umknęła w krzaki. Ja ponownie rozłożyłem się na trawie, a słońce ogrzewało moje ciało. Byłem rozradowany, że w końcu mogłem pobyć sam. 
- Musisz być taki agresywny? - usłyszałem głos tamtej suki, nadal łamiący się ze strachu
Westchnąłem.
- Jak szybko stąd odejdziesz to nie. 
Ku mojemu rozczarowaniu samica wyszła z krzaków i znowu mi się pokazała. Postanowiłem nie spławiać jej tym razem tak jak poprzednio. Z przerażenia trzęsła się jak osika. 


<Lyra? Brak weny....>