środa, 20 sierpnia 2014

Od Vervady

Był chłodny wieczór.Zachodzące już słońce zabarwiło chmury różnymi odcieniami różu i fioletu.Przystanęłam na chwilę napawając się tym widokiem.Niecodziennie można ujrzeć tak cudowne zjawisko.Trzeba być we właściwym miejscu ,we właściwym czasie...
Niedługo potem nastała noc.W powietrzu wyczułam wilgoć -zbliżający się deszcz.Szybko odnalazłam małą jaskinię ,która z wyglądu przypominała raczej kamienną budę.Zdążyłam się w niej schronić w ostatniej chwili ,gdyż na ziemię spadły pierwsze krople deszczu.
Nagle ogarnął mnie wielki smutek.Byłam sama w ciasnej wnęce ,padał deszcz , chłód zaczął przenikać przez moje gęste futro.
- Co dalej ? -zapytałam samą siebie w myślach.
Spróbowałam uciec od przeszłości by o niej zapomnieć ,lecz to nie jest łatwe zadanie.Zaczęłam tułać się po pustkowiach i lasach.Nie narzekałam na głód bo zawsze potrafiłam upolować sobie sytą zdobycz.
Z wielkim smutkiem i przytłaczającą samotnośćią pogrążyłam się w niespokojnym śnie.
Słońce obudziło mnie wczesnym rankiem.Przeciągnęłam się leniwie po czym ziewnęłąm ukazując rzędy ostrych kłów.Wstałam powoli po czym skierowałam się w stronę małego lasku.
W pewnym momencie usłyszałam cichy szelest.Kilka metrów dalej zza 
drzewa wyłonił się tłusty królik.
- Czas na śniadanie -pomyślałam oblizując się.
Podkradłam się do ofiary po czym skoczyłam na nią.Niestety nie tylko ja obrałam sobie tego królika za śniadanie.Jakiś pies również skoczył i razem wpadliśmy na siebie.Oczywiście w tym samym czasie królik uciekł i pozostał za nim tylko trop.
Szybko podniosłam się z ziemi.Pies zrobił to samo.Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem.Stał przede mną husky i spoglądał na mnie z wrogą miną.
- Przeszkodziłaś mi w polowaniu - warknął nieco rozdrażniony brakiem śniadania.W jego głosie można było usłyszeć ruski akcent.
- Mogę to samo powiedzieć tobie - odparłam mierząc go lodowatym spojrzeniem.
- To nie twój teren ,radzę ci plątać się gdzieś indziej - odpowiedział.
- Twoja rada brzmi jak groźba. -warknęłam.
Chwilę później okrążaliśmy się warcząc.Nie chciałam walczyć ,ale ten pies nie pozostawiał mi wyboru.Nie pozwolę ustawiać się po kątach.
Nie minęło dużo czasu kiedy zaczęliśmy się szamotać.Mocno oberwałam w kilku miejscach.Z trudem przygwoździłam husky 'ego do ziemi.
W tem zza krzaków wyłoniła się suczka.Wprost z niej emanowała jakaś dobroduszna siła.Na widok naszej potyczki podbiegła w naszą stronę najszybciej jak mogła po czym rozdzieliła nas i stanęła pomiędzy nami.
- Timonie ,czy mogę wiedzieć co się stało ? -spytała psa.
- A więc się znają...-pomyślałam.
- Przez nią uciekł mi królik -mruknął.
Wzrok suczki powędrował w moją stronę.
- Miałam do tego królika takie same prawo jak on - odparłam.
- A więc wasza waśń dotyczy królika ? -spytała.
Lekko skinęłam głową.
- No cóż moim zdaniem ta kłótnia jest niepotrzebna.Tam dalej -tu łapą wskazała odległą o trzysta metrów polanę -jest ich mnóstwo.
Wystarczy ich dla całej naszej sfory.
Przez chwilę przyglądałyśmy się sobie w milczeniu.Timon odszedł we wskazanym przez suczkę kierunku.
- Nazywam się Rona - rzekła - I przewodzę tutejszej sforze.Jak ci na imię ?
- Vervada.
- Vervado ,jeśli chcesz możesz do nas dołączyć.Chętnie przyjmujemy do siebie każdego psa.
Zastanawiałam się przez chwilę po czym powiedziałam :
- Chętnie dołączę.
Rona przyjęła mnie i objaśniła ,że muszę wybrać sobie stanowisko.
Zdecydowałam się na bycie cichociemną.Później zaprowadziła mnie do członków sfory.

Ktoś chce dokończyć ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz