- Czyżby Assa? - spytałem
Słyszałem już o niej. Podobno dołączyła niedawno.
- A ty to...
- Wild Dead. Ale wszyscy mówią mi po prostu Wild. - przedstawiłem się
Ostatnio dołączało dużo nowych członków. Gdy ja pierwszy raz zawitałem do Geliebte Verloren sfora liczyła tylko dwie suczki.
- Chcesz się poczęstować? - spytałem, wskazując na niedojedzonego królika
- Niezbyt.
No cóż... Nie to nie, namawiać nie będę. Zostawiłem suczkę i wróciłem do posiłku. Czułem na sobie jej wzrok. Assa podeszła do mnie. Wyglądało na to, że chcę coś powiedzieć. Niechętnie odstawiłem śniadanie na bok i przeżułem jeden kęs.
- Wiesz może, czy jest tutaj jakiś zbiornik wodny? - zapytała
Skinąłem łbem. Wiedziałem i to dobrze. Całkiem niedaleko płynęła rzeczka. Obrałem odpowiedni kierunek. Ostatnimi czasy czułem się jak jakiś przewodnik. Kogo bym nie poznał, chciał ode mnie oprowadzania po terenach. Przeskoczyłem przez kamień. Nie byłem zbyt zadowolony, że musiałem zostawić część jedzenia pod drzewem. Znając okoliczne lisy i kuny, jak wrócę mięsa już nie będzie.
- Jak tu trafiłeś? - wyrwała mnie z zamyślenia suczka
- Uciekając. Przed ludźmi. - odpowiedziałem jej krótko - A ty? Sądząc po rasie przybyłaś Szwecji?
- Powiedzmy.
Widać nie chciała mówić o swojej historii. Ja też nie za bardzo. Wolałem zostawić za sobą wszystkie wspomnienia.
<Assa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz