czwartek, 21 sierpnia 2014

Od Alaski

Wybrałam się na polowanie. Podobno w okolicy było dużo zwierzyny łownej. Wbiegłam do jakiegoś lasu. Chodziłam z przez kilka minut z nosem przy ziemi. Złapałam trop sarny. Przeszłam przez krzaki. Moim oczom ukazała się dostojna łania. Skradałam się do niej. Samica zerwała się z miejsca i zaczęła biec. Zamierzałam ją ścigać, to nie powinno być dla mnie trudne. W końcu jestem trenowanym psem zaprzęgowym. Powoli doganiałam swoją ofiarę. Wskoczyłam jej na zad i próbowałam się utrzymać. Ugryzłam sarnę w gardło. Zwierzę dziko wierzgało, co znacząco utrudniało moje zadanie. Łania zatoczyła się i bez sił padła na ziemię.
- Udało się! - krzyknęłam szczęśliwa
Odrywałam pyszne kawałki mięsa i zjadałam je. W pewnym momencie usłyszałam za sobą warczenie. Z początku pomyślałam, że któryś z członków sfory chce mnie nastraszyć. Odwróciłam się więc pewnie.
- Nie boję się Ciebie! - powiedziałam ze śmiechem
- My Ciebie tym bardziej...
Gardłowe warczenie narastało. Z krzaków wyłonił się niemal dwa razy większy wilk, a za nim jeszcze kilka innych. Przeraziłam się. Sama nie dam im rady.
- Czego chcecie!? - spytałam
Zwierzęta zignorowały moje pytanie. Cofnęłam się. Poczułam pod łapami skałę. Oparłam się o nią całym ciałem. Wilki mnie otoczyły. Żadnej drogi ucieczki... Usłyszałam kolejne warknięcie - tym razem inne. Zza krzaków wyskoczy husky, zupełnie nie podobny do mnie. Przyjął bojową postawę. Zaczął walczyć z opryszkami. Wkrótce wilki uciekły przestraszone.
- Kim jesteś? - spytałam niepewnie
- Timon.

<Timon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz