- Hmm... Trochę znam się na medycynie. Mój ojciec należał kiedyś do sfory, był tam szamanem i przekazał mi trochę swojej wiedzy. - powiedziałam
Zamierzałam przygotować eliksir wzmacniający. Kazałam Timonowi znaleźć liście niezapominajek. Sama ruszyłam do lasu po imbir. Spotkaliśmy się po kilkunastu minutach w tym samym miejscu.
- Mam. - powiedział husky pokazując mi roślinę
- Ja też.
Znalazłam kawałek drewna, który mógł posłużyć za miseczkę. Nabrałam do niego trochę wody. Zmieszałam wszystkie składniki i wlałam delikatnie napój do pyska suczki.
- Póki jest nieprzytomna, zaszyjemy jej ranę. - oznajmiłam
Timon popatrzył na mnie zaskoczony.
- Na prawdę zamierzasz to zrobić?
- Tak. Nie wspomniałam Ci o wilczej jagodzie, którą dodałam do eliskiru.
- Ona jest trująca! - przerwał mi
- W niewielkiej ilości, tylko na chwilę ją uśpi. - pouczyłam go
Wysłałam mojego towarzysza na poszukiwanie kawałka naostrzonego drewna, lub kamienia. Zjawił się obok mnie zadziwiająco szybko, z potrzebnym przedmiotem. Miałam przy sobie nic ze ścięgien łosia - zawsze może się przydać. Nawlekłam ją na "igłę" i rozpoczęłam szycie. Biała suczka nic nie czuła, na szczęście, gdyż takie zabiegi nie są zbyt przyjemne. Wkrótce rana była już zasklepiona. Przemyłam ją wodą. Sierść suczki zasłoniła szew, czyniąc go prawie niewidocznym.
- Już po wszystkim.
Timon wziął suczkę na plecy. Zanieśliśmy ją do jego jaskini. Czekaliśmy przy psie póki się nie obudził.
- Gdzie ja...
- Miałaś wypadek. - wtrąciłam się
Suka otworzyła nagle oczy. Wstała. Syknęła z bólu. Rozcięcie było zszyte, ale nadal bolesne.
<Assa? Timon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz