czwartek, 21 sierpnia 2014

Od Nevity C.D Rony

Siedziałam w bardzo ładnej i przytulnej jaskini. Oczywiście nie skomplementowałam tego, bo chyba suczka wie, że ma ładnie w swoim mieszkanku. Podeszłam powoli do jedzenia, ale wzięłam tylko jabłko i dwa winogrona, bo nie chciałam zabierać jej jedzenia, na które ciężko pracowała. To, że mi pomogła to już w ogóle zaskoczenie. No to mam dom, będę w sforze. Z tą jakże optymistyczną myślą zjadłam owoce, które co prawda nie tak mnie nakarmiły, co dodały trochę wigoru. Byłam niezwykle wdzięczna Ronie za pomoc, ale postanowiłam zgrywać zimną i naburmuszoną suczkę, przynajmniej do momentu, gdy będzie mi się chciało. A właściwie to już mi się odechciało. Zamachałam ogonem, zauważając, że wywołałam tym chmurę kurzu. Dopiero teraz przypomniałam sobie jak jestem brudna i skołtuniona. Musiałam się umyć i rozczesać, inaczej chyba nie wytrzymam. Spojrzałam na Ronę ze spokojem i odchrząknęłam. Od razu zwróciła łeb w moją stronę.
- Dziękuję za... yh, wszystko.- powiedziałam cicho i delikatnie się uśmiechnęłam. Suczka odpowiedziała mi tym samym. Nie wiedziałam co mam jeszcze powiedzieć, by wykonać dialog. W sumie to trochę zdenerwował mnie ten brak odpowiedzi, ale rozumiałam, że był to rewanż za moje ostatnie, karygodne zresztą, zachowanie. Chrząknęłam więc raz jeszcze i znów podjęłam próbę rozmowy z moją... wybawicielką?
- Wiesz, pochodzę z Australii. Tam było coś w rodzaju sfory, raczej obóz psów, bo przenosiliśmy się bardzo często. Ale nie o to chodzi. Każdy miał tam jakieś zadanie. Tu też tak jest, prawda?- zapytałam z nadzieją w głosie, bo czułabym się źle bimbając całe dnie, a nie dając nic od siebie. Suczka rozpromieniła się, najwyraźniej spodobała się jej moja ambitność.
- Oczywiście. Masz tu listę naszych stanowisk, możesz sobie jakieś wybrać.- spojrzałam na całe grono stanowisk, widać sfora była przygotowana na wszystko. Nie zajęło mi to jednak zbyt dużo czasu.
- Chyba kronikarka przemawia do mnie najbardziej. A teraz mogłybyśmy iść nad jakiś zbiornik wodny? Chciałabym się wykąpać.- poprosiłam suczkę, która była już w lepszym humorze.
- Kałuży jest pełno, nie martw się.- zaśmiała się cicho, a ja się zawstydziłam. Widząc to, szybko spoważniała i dodała:
- Tak, jezioro jest niedaleko. Możemy iść się wykąpać.- to dopowiedzenie bardzo mnie ucieszyło. Bez słowa wyszłyśmy z jaskini. Tym razem już nie musiałam się na niej wspierać, szłam krok w krok za nią. Trochę mnie dziwiło to, że raczej skakała, niż szła, ale jak kto woli. W każdym razie ja preferowałam stały i umiarkowany marsz.
- Chłodnawo dzisiaj, prawda?- zagadałam, by nie iść ciągle w tej przejmującej ciszy. 
- Tak. Ale ogólnie mamy bardzo ciepłą wiosnę.- odpowiedziała mi bez chwili namysłu, jakby miała odpowiedź na każde moje pytanie.
- Co prawda to prawda... Dawno nie było takiej cieplej wiosny. Jestem ciekawa ile psów dołączy do lata...- westchnęłam z rozmarzeniem. Odkryłam, że marzyłam o nowej społeczności, która będzie mnie szanować i rozumieć. 
- Może mój brat...- powiedziała cicho i wyraźnie się zasmuciła. Skończyła nawet swoje pocieszne skakanie.
- Ale... co się stało z bratem?- wiedziałam, że uderzyłam w czuły punkt, ale musiałam dowiedzieć się więcej. Skoro już mi coś powiedziała, to niech to dokończy. Nieważne ile miałoby polecieć przy tym łez. Wiem, że takie wygadanie się poprawia nastrój każdemu. Pytanie tylko czy suczka mi zaufa.

<Rona? Zaufasz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz