środa, 27 sierpnia 2014

Od Rony C.D Nevity

Piękne słowa. Słowa pocieszenia płynące prosto z serca nigdy nie zastąpią zwykłej otuchy. Nie oczekiwałam litości, bo nie chciałam, aby się nade mną litowano. Nie potrzebowałam miłosierdzia, jednak słowa Nevity jakby przeszyły mnie na wskroś. Była szczera. Szczera do bólu, jednak w tej szczerości odnajdywałam nieposkromioną odwagę. Ona również wiele przeżyła, a pomimo problemów tak optymistycznie nastawiona do świata potrafiła stawiać kolejne kroki.
Podniosłam słój łeb, aby spojrzeć na towarzyszkę. Była bowiem ode mnie nieznacząco wyższa, ale jednak, musiałam podnieść pysk. Oczy miała zamknięte, a uszy swobodnie okalały brzegi jej łba. Mrugnęłam tylko, a uścisk na mojej szyi jakby nieco się rozluźnił. Prawdę mówiąc nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Nevita - początkowo niechętna do jakiejkolwiek pomocy teraz sama jej udzielała, nie wspominając tutaj nawet o wsparciu się na moim ramieniu, a tymczasem sama mnie obejmowała. Wiedziałam, że na świecie jest wiele sprzeczności, nie spodziewałam się jednak, że odkryję je tak szybko.
- Jesteś bardzo inteligentna. - powiedziałam, delikatnie się uśmiechając. Chrząknęłam znacząco, a po policzku spłynęła mi kolejna srebrzysta łza. - Cenię to, że zechciałaś mnie pocieszyć. Z drugiej jednak strony zapewne nie chciałaś wysłuchiwać tego wszystkiego. To zrozumiałe. - burknęłam pod nosem. W dziwny sposób poczułam jakby przeszywające wyrzuty sumienia, dalej splecione z rezygnacją w głowie i melancholią, siejącą spustoszenie w moim umyśle.
- Powiem szczerze, że Twoja historia jest bardzo przejmująca. Przeżyłam o wiele mniej, a wojna mnie nie doświadczyła. Podziwiam Cię. Pomimo tego okropnego wydarzenia jesteś tak optymistycznie nastawiona do świata. - powiedziała cicho. Tak jakby nie chciała mnie urazić swoimi słowami. Nie rozumiałam tylko dlaczego tak piękne słowa miałyby mnie w jakikolwiek sposób obrazić.
- Tak sobie przyrzekliśmy z Yann'em. Zawsze będziemy optymistycznie patrzeć na świat. Widzisz. Taka przysięga do czegoś zobowiązuje, a ja nie mam zamiaru jej łamać już nigdy. Słowo dane bratu jest dla mnie rzeczą Świętą. - uśmiechnęłam się szerzej, gdy na moją głowę spadła zimna kropla deszczu. - Wiesz co? - suczka spojrzała na mnie, jakby coś knuła, a ja po prostu chcąc wyrazić swoje zdanie na pewien temat zaczęłam się cicho śmiać. - Byłabyś idealną żoną dla mojego brata i idealną przyjaciółką dla mnie. - powiedziałam głośno. Zapadła momentalna cisza, a ja zastanawiałam się, czy nie palnęłam jakiegoś głupstwa. Moja natura jednak wręcz kazała mi to powiedzieć. - Chodźmy. - syknęłam, tym samym przerywając uporczywą ciszę. - Zaczyna padać. - w jakiś dziwny, należący z pewnością do nienaturalnych sposób wydostałam się z objęć Nevity, a wstając, otrzepałam się jeszcze z ziemi, która zdążyła nasiąknąć i naszymi łzami i kroplami deszczu.

<Nevito?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz