- Ja... nie sądziłam, że rodzeństwo może tak siebie miłować. Ale ciśnie mi się na usta takie mawianie: "Jeśli kogoś kochasz daj mu wolność. A jeśli Ciebie naprawdę kocha, to wróci"... Tak było z moim tatą. Mama pozwoliła mu odejść, gdy zdenerwował się dowiadując się o tym, ze jest w ciąży. Ale gdy ja się rodziłam, ostatnia to nagle wrócił. To chyba dlatego mama zatrzymała najsłabszą z miotu... Ale nie o mnie miałam mówić. Jesteś silna, przeszłaś bardzo dużo. Nie możesz tego teraz zmarnować. Skoro poradziliście sobie na wojnie, to tu poradzicie sobie o wiele lepiej. Yann na pewno żyje, musisz to czuć. Na dodatek jestem pewna, że Cię szuka. A gdy Cię znajdzie to zobaczy wspaniałą, silną waderę która założyła zupełnie nowe społeczeństwo. Nie zapominaj o tym, że stać Cię na o wiele więcej niż myślisz. Udowodniłaś to pomagając mi i dając schronienie. Wiem, że to czujesz. Odnajdź to w sobie.- westchnęłam cicho i odchrząknęłam. Mowa była dla mnie naprawdę ogromnym wysiłkiem, ale chyba było warto. Może trafi to do Rony i zrozumie to, co powinna zrozumieć już dawno temu. Nie wiedziałam, czy to zadziała, czy cokolwiek to da. W sumie tylko puste słowa, ale to tak właściwie one nas kształtują. Więc jeśli chce mnie słuchać, to wysłuchała. Nie wiem jak zareaguje, na razie chyba myślała nad odpowiedzią. A może ją czymś uraziłam? Starałam się aby tak nie było. Wiedziałam, że na pewno postąpi sprawiedliwie. Nawet jeśli za tak śmiałe słowa (które miały być otuchą) czeka mnie banicja.
<Rona? Przepraszam, ale nie mogłam się skupić.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz