- Ah, mówiłam, że nie powinnaś wstawać! - powiedziałam pędząc w jej kierunku
Złapałam ją za nim upadła.
- Timon, pomóż mi proszę.
Pies przyszedł posłusznie. Podpierając suczkę chwyciłam zawiniątko w pysk.
- Jak masz na imię? - spytałam
- A...Assa. - jąkała się
- Ja jestem Timon, a to Alaska. - odezwał się nieoczekiwanie mój towarzysz
Zaprowadziliśmy suczkę do jaskini. Położyliśmy ją delikatnie na ziemi. Ponownie opatrzyłam jej ranę. Sączyła się z niej ropa. To nie dobrze... Zastanawiałam się jak jej pomóc. Zrobiłam okład ze Skrzypu Polnego. Przyłożyłam go na bok suki. Przycisnęłam lekko. Nie był to zbyt miły zabieg, ale to było koniecznie. Po skończonej pracy usiadłam przy wejściu do groty, strzegąc jakby rannej znajdującej się w środku. Assa westchnęła ciężko.
- Odpoczywaj. Ja przyniosę Ci coś do jedzenia. - zaproponowałam
Timon rzucił mi nieprzyjemne spojrzenie. Raczej nie chciał tu zostawać. Ale ktoś musiał jej pilnować... Wybiegłam z jaskini. Szybko zwęszyłam zapach królika. Ruszyłam za nim, nie czując nic lepszego. Szybko go odnalazłam. Złapałam go w pysk i błyskawicznie zwierzę zwisało martwe z moich szczęk. Odwróciłam się, czas na drogę powrotną. Nie byłam daleko od mieszkania Timona, toteż szybko dotarłam tam znowu.
- Proszę. - powiedziałam rozkładając mięso przed Assą
Niechętnie urwała i przegryzła mały kęs.
<Timon? Assa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz