-Już mówiłam, że to nie ja!-powedziałam z wyrzutem.-Nie wiem kto to był.
Znowu usłyszeliśmy szelest. Dobiegał z pobliskich krzaków. Zaczęliśmy podchodzić do krzaków gdy nagle wyskoczył z nich wielki rudy lis.
-A!-krzyknełam przerażona, bo lis uderzył mnie łapą w pysk, a później wbił swoje pazurki w mój grzbiet. Zapiszczałam i zrzuciłam go z pleców,a on uciekł.
-Nic ci nie jest?-spytał Alex.
-Nie. Kilka zadrapań to nic strasznego. Wejde do wody i je opłucze-powiedziałam i weszłam do dosyć zimnej wody. Rany strasznie szczypały ale jakoś to przeżyłam. Alex nadal suszył sierść. W końcu wyszłam z wody i usiadłam obok niego.
-I co z tymi ranami?-spytał.
-Dobrze.Zagoją się-odparłam.
Alex?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz